Rozstała się z ojcem swojego syna, gdy była w ciąży. Opowiada o ich relacjach
Olga Bołądź rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym. Wyjątek zrobiła dla Kasi Burzyńskiej, która przeprowadziła wywiad z aktorką o macierzyństwie na blog Anny Lewandowskiej.
Olga Bołądź była łączona z Michałem Czarneckim i Mikołajem Roznerskim. Najbardziej medialny związek stworzyła z Sebastianem Fabijańskim. Dziecka, 7-letniego dziś Bruna, doczekała się jednak z mężczyzną spoza show-biznesu.
Do tej pory aktorka nie chciała mówić o swojej relacji z tajemniczym Rafałem. Wiadomo, że para rozstała się, gdy Bołądź była jeszcze w ciąży.
W najnowszym wywiadzie dla BabybyAnn gwiazda uchyliła rąbka tajemnicy o jej relacjach z ojcem dziecka. Przy okazji zdradziła, że niemal od momentu przyjścia na świat syna, korzystała z pomocy niani.
"Od kiedy Bruno skończył miesiąc, miałam nianię. Bez niej sobie tego nie wyobrażam… Wiesz, ja syna wychowuję osobno z jego tatą, Brunek ma zarąbiste relacje z nim, są bardzo blisko i bardzo szybko zaczął chodzić do taty na noc, ale gdyby nie niania… Ona przychodziła o 6 czy 8 rano i ja mogłam wtedy spać. Jak szłam na próbę np. na 9, to jeszcze mogłam sobie godzinkę pospać" - wyznała.
Mimo iż z Rafałem mają bardzo dobre relacje i wychowują dziecko wspólnie, bywają trudne momenty.
"Rozstawanie się z dzieckiem nie jest dla mnie łatwe. Bruno też wie, że ma prawo do wszystkich emocji, że np. jest mu przykro, kiedy rozstaje się z tatą. My się z moim byłym partnerem, tatą Bruna nigdy za życia Bruna nie pokłóciliśmy przy nim, Bruno nigdy nie miał takiego wzorca, że rodzice się nie lubią i to w tej całej sytuacji uważam za nasze największe zwycięstwo, jak i to, że potrafimy się ze sobą dogadać jako rodzice i że się kolegujemy, że potrafimy sobie pogadać i mamy naprawdę spoko stosunki. Dzięki temu mój synek ma łatwiej, natomiast to nigdy nie jest tak samo, jakby rodzice wychowywali go razem. Ale kiedy nie ma normalnej rodziny, na pewno jest lepiej mieć fajny patchwork niż dziecko, które dorasta w konflikcie" - powiedziała w rozmowie z Kasią Burzyńską.
Bołądź podkreśla, że oboje z byłym partnerem robią wszystko, by ich dziecko było szczęśliwe w zaistniałej sytuacji.
"Brunek jest od początku chowany w patchworku i wiesz, to jest czasem trudne, widzę, że np. Bruno płacze, nie chce się rozstawać z tatą i to wcale nie znaczy, że nie chce wrócić do domu, do mamy – bo on ma dwa domy – po prostu tęskni za tatą. Na szczęście wszyscy mieszkamy w Warszawie, więc zawsze może do niego zadzwonić na Facetime’ie, tata zawsze może do niego przyjechać i często tak się działo. Kilkanaście razy w jego życiu zdarzyło się też tak, że płakał, mówiąc, że nie chce, żeby tata wychodził, to tata siedział. Tak było i uważam, że on ma do tego prawo. Nie wymyślił sobie takiej sytuacji, taką sytuację zastał, w takiej sytuacji się pojawił, a my jesteśmy za niego odpowiedzialni i staramy się robić wszystko, żeby on był szczęśliwym dzieckiem. I naprawdę skupiamy na tym dużą część naszej uwagi."