Olga Bołądź znalazła nową miłość. Długo szukała odpowiedniego mężczyzny
Aktorka dotąd nie miała większego szczęścia w miłości. Wygląda na to, że w końcu zaznała stabilizacji u boku przystojnego biznesmana.
Olga Bołądź dotąd zaliczyła kilka miłosnych niepowodzeń. W 2013 r. na świat przyszedł jej syn Brunon ze związku ze studentem dziennikarstwa Rafałem, z którym rozstała się jeszcze przed narodzinami chłopca. Na szczęście pozostają w dobrych relacjach.
Od czasu, gdy została matką, oczekiwała od mężczyzn większej odpowiedzialności. Jej oczekiwań nie spełnił ani Mikołaj Roznerski, ani Sebastian Fabijański. Choć obaj panowie obecnie też znajdują się w stałych związkach i coraz poważniej myślą o założeniu rodziny.
Zobacz: "Poznaj mojego psa" Olga Bołądź o niezwykłej więzi z Lusią: "Pies jest członkiem rodziny"
Po ostatnim rozstaniu postanowiła zrobić sobie dłuższą przerwę. Wiedziała już, jaki powinien być jej partner i nie zamierzała pójść na ustępstwa.
- Wiadomo, że między ludźmi musi być jakaś chemia. Ale ważne, żeby mężczyzna był poukładany wewnętrznie, spokojny i wierzący. Musi kochać zwierzęta, kochać ludzi i być pewny siebie. Dojrzały i zabawny, bo poczucie humoru zawsze nas ratuje. No i oczywiście nie może mnie zanudzić na śmierć, niech ma w sobie ten wieczny głód życia, który mam ja - tymi słowami opisała swój ideał mężczyzny w rozmowie z "Galą".
W końcu znalazła wymarzonego partnera. Od kilku miesięcy spotyka się z Kubą Chruścikowskim, właścicielem kilku warszawskich restauracji i klubów. Jest od aktorki o 7 lat młodszy, ale nie przeszkadza im różnica wieku. Łączy ich ekologiczna pasja oraz miłość do zwierząt. Gdy gwiazda jest w rozjazdach, bez problemu zostawia swoją zaadaptowaną buldożkę Lusię u nowego partnera. Oczywiście mężczyzna zdobył też sympatię i zaufanie synka Olgi Bołądź.
Aktorka już nie ukrywa ich uczucia. W mediach społecznościowych publikuje ich wspólne zdjęcia i nagrania z wyjazdów na łono natury. Niedawno wspólnie odwiedzili Bieszczady.
Oby tym razem miłość zagościła w życiu gwiazdy na dłużej.
