Olga Bończyk i Zbigniew Wodecki byli kiedyś bardzo blisko. Aktorka nie uporała się z jego śmiercią
Zbigniew Wodecki zawsze cieszył się zainteresowaniem wśród kobiet. Jego elegancja i wysoka kultura osobista imponowała także Oldze Bończyk. Aktorka zdradza, czy otrząsnęła się już po jego śmierci.
Olga Bończyk bardzo tęskni za Wodeckim. Aktorce nie ma się co dziwić. Była między nimi niesamowita nić porozumienia. "Mówiliśmy o sobie, że oddychaliśmy tym samym powietrzem" - wspominała go w rozmowie z WP.
Ostatnio w Krakowie odbył się "Wodecki Twist Festiwal" ku pamięci muzyka. Wśród występujących tam artystów zabrakło Olgi Bończyk, co okazało się ogromnym zaskoczeniem. W ostatnich miesiącach życia należała do grona najbliższych przyjaciół Wodeckiego, ale jego odejście zmieniło wszystko. Jednak żona artysty, Krystyna, i troje jego dzieci traktują Bończyk z dużym dystansem i nie widzą dla niej miejsca w projektach upamiętniających artystę.
- Ja nie dostałam żadnego zaproszenia do udziału w koncercie - potwierdziła wtedy Olga.
Nie da się ukryć, że między Olgą Bończyk a Wodeckim było coś więcej. Nić porozumienia, która ich łączyła zaczęła przeszkadzać rodzinie artysty. Olga została odsunięta od festiwalu upamiętniającego rocznicę śmierci muzyka, ale to nic nie zmieniło. Nadal za nim tęskni.
W "Dobrym Tygodniu" Bończyk zwierzyła się, że dostała w życiu po głowie. Ciągle czeka na lepsze jutro, ale nadal nie może pogodzić się ze śmiercią przyjaciela.
- Filip Jaślar opowiadał mi kiedyś, że po tragicznej śmierci jednego z członków grupy MoCarta, zastanawiali się czy powinni dalej występować. I wtedy Zbyszek zadzwonił, chcąc ich wesprzeć i powiedział: nie wolno wam przestać grać, musicie być dowodem na to, że życie wygrywa ze śmiercią. I rzeczywiście, Zbyszek zawsze mówił: co ty się martwisz tym, co było wczoraj. Dziś jest nowy dzień, więc nie oglądaj się wstecz, trzeba iść dalej. Trzymając się tej dewizy, bez względu na wszystko, muszę realizować swoje plany i patrzeć w przyszłość z wiarą, że wiele dobrego jeszcze przede mną - wyznała Olga Bończyk.