Ostre słowa na temat śmierci Chestera Benningtona. Muzycy zabierają głos
20 lipca wokalista zespołu Linkin Park został znaleziony martwy w swoim domu na obrzeżach Palos Verdes Estates. Muzyk popełnił samobójstwo przez powieszenie. Tragiczne wydarzenie komentują koledzy po fachu Chestera Benningtona. Niektórzy nie przebierają w słowach.
Już w dniu ogłoszenia śmierci 41-letniego męża i ojca sześciorga dzieci prasie nie umknął fakt, że Bennington był bliskim przyjacielem Chrisa Cornella, wokalisty Soundgarden, który popełnił samobójstwo 18 maja br. w Detroit. Chester zaśpiewał utwór "Hallelujah" z repertuaru Leonarda Cohena na jego pogrzebie. Nikt nie zdawał sobie wtedy sprawy, że wokalista Linkin Park jest w tak fatalnej kondycji psychicznej.
Gavin Rossdale, wokalista zespołu Bush wspomniał o samobójczych śmierciach Cornella i Benningtona w trakcie koncertu w Hammond w Indianie. "To czarne dni dla muzyki" - powiedział, dodając: "Uważajcie na siebie nawzajem. Zwróćcie uwagę na osobę obok!". Publiczność zgotowała mu wtedy owację.
Ostrzejszy komentarz padł ze strony gitarzysty nu metalowego zespołu Korn, Briana Welcha.
"Szczerze, dobrze znałem Chestera i mam wokół siebie wiele bliskich mu osób. Ale to po prostu mnie wkurza! Jakie przesłanie ci faceci przekazują swoim dzieciom i fanom?! - pyta Welch w emocjonalnym wpisie na Twitterze.
"Sam walczyłem z depresją i dołkami, i staram się być empatyczny, ale to niemożliwe, gdy jestem taki zły. Mam dość tych gównianych samobójstw! Zostawianie swoich dzieci, fanów i całego życia jest zwyczajnie tchórzliwym rozwiązaniem!!".
Komentarz muzyka Korn spotkał się z ostrą reakcją internautów. "Dziś usłyszałem, że Chestera Benningtona nazwano tchórzem. Korn przestaje dla mnie istnieć" - napisał jeden z fanów Linkin Park. Wiele osób przyznaje mu rację.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
ZOBACZ TEŻ:
Linkin Park odwołuje trasę koncertową