Ozzy Osbourne idzie pod nóż. Ból jest nie do wytrzymania
Operacja odbędzie się na tydzień przed narodzinami wnuczki i dwa tygodnie przed 40 rocznicą ślubu z Sharon. Były wokalista Black Sabbath cierpi permanentnie od wypadku na quadzie w 2003 r. Wszczepiono mu wtedy metalowe pręty, które nieszczęśliwie przemieściły się po upadku w kuchni trzy lata temu. Lekarze wstawili mu wówczas dodatkowych 15 śrub.
Na dodatek Osbourne cierpi na chorobę Parkinsona. Ujawnił to dwa lata temu, kiedy nie mógł już zapanować nad drżeniem kończyn i zaczął poruszać się o lasce. Na dolegliwości fizyczne nakładają się u niego problemy neurologiczne, związane ze zmianami w mózgu.
- Pozostawienie mnie samemu sobie to zawsze kiepski pomysł. Rano budzę się z dziwnym uczuciem, jakbym miał nad sobą chmurę apokalipsy - powiedział Osbourne w programie "Ozzy Boneyard Channel".
ZOBACZ TEŻ: Sharon Osbourne wypadł ząb w programie na żywo
Ozzy znalazł, przynajmniej częściowe, ukojenie w plastyce.
- Robienie bazgrołów to coś, co, jak odkryłem, powstrzymało mnie przed zabiciem siebie we własnej głowie. Takim psychicznym harakiri. Rysowanie odciąga mnie od demonów żyjących we mnie.
Jego żona Sharon przyznała, że Ozzy miewa raz lepsze, raz gorsze, a niekiedy wyjątkowo dramatyczne dni, kiedy nie może ze sobą wytrzymać. Wtedy pojawiają się najczarniejsze myśli.
Miesiąc temu, w rozmowie z serwisem Louder Sound, Ozzy Osbourne został zapytany o swoje przemyślenia na temat śmierci:
- W wieku pieprz...ych 73 lat radzę sobie całkiem nieźle. Nie zamierzam się nigdzie wybierać, ale wiem, że mój czas wkrótce nadejdzie.
Zapytany o to, jakiej rady udzieliłby swojemu młodszemu "ja", odpowiedział: - Pozostań przy życiu.