Pamela Anderson wzięła rozwód po 12 dniach. Teraz wiadomo dlaczego
Pamela Anderson ma za sobą jedno z najkrótszych małżeństw w show-biznesie. Co poszło nie tak?
Pamela Anderson już po raz piąty próbowała ułożyć sobie życie u boku mężczyzny, który byłby z nią na dobre i na złe. Tym razem wybrankiem serca gwiazdy był Jon Peters. Niestety, nie okazał się być tym jedynym. Para rozwiodła się po 12 dniach.
"W ŁÓŻKU Z OSKAREM". Blanka Lipińska: Nigdy nie będę matką
Pamela Anderson i Jon Peters wzięli ślub 20 stycznia w Malibu. Znali się od lat, ale dopiero niedawno doszli do wniosku, że są sobie pisani. Dwanaście dni po obiecywaniu sobie miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej aż do śmierci, zdecydowali się na rozstanie.
Źródła z otoczenia gwiazdy twierdzą, że po ceremonii w Malibu Peters i Anderson nie stali się jeszcze formalnie małżeństwem, bo rzekomo nie podpisali wszystkich potrzebnych dokumentów.
Dlaczego więc nigdy nie doszło do formalizacji związku?
Jak podaje magazyn "Page Six", po tym, jak Pamela i Jon spędzili razem półtora dnia jako mąż i żona, zdała sobie sprawę, że "popełniła straszny błąd".
Źródło podało dalej, że aktorka uznała męża za osobę apodyktyczną i zbyt skoncentrowaną na sławie, podczas gdy ona woli spędzać teraz więcej czasu poza światem celebrytów, skupiając się na swojej działalności charytatywnej oraz politycznej.
Pamela zaczęła się bać, że gwiazdor będzie próbował nad nią w jakimś sensie zapanować.
"Czuła, że była sfrustrowana tym, jak chciała zachować swoją niezależność finansową… Mąż próbował kierować jej karierą. Szybko chciał obsadzić ją w filmie, nad którym pracował. Ale ona tego nie chciała"- czytamy wypowiedź z otoczenia gwiazdy na "Page Six".