Paul Walker: śmierć, która przyniosła kontrowersje
Gdy pod koniec 2013 roku świat obiegła informacja o śmierci Paula Walkera, wszyscy byli wstrząśnięci. Lubiany aktor zginął przedwcześnie w wypadku samochodowym, a fani długo nie mogli się otrząsnąć. 12 września Paul Walker skończyłby 46 lat.
Paul Walker najbardziej zasłynął z roli w serii "Szybcy i wściekli". Choć był kojarzony głównie z kinem rozrywkowym dla niewymagającego widza, po śmierci okazało się, że skala jego popularności jest ogromna. Jeszcze kilkanaście miesięcy po tragedii nazwisko Walkera wciąż było obecne w mediach.
Wszystko z powodu m.in. oskarżeń byłej partnerki, pozwu jego córki przeciwko Porsche, awantury o spadek, próbie sprzedaży skandalicznych zdjęć oraz tego, jak twórcy "Szybkich i wściekłych" zastąpili go w filmie.
Na dużym ekranie Paul Walker zadebiutował już w połowie lat 80. Ale dopiero w 2001 r. jego nazwisko zaczęło być rozpoznawalne. To właśnie wtedy po raz pierwszy wcielił się w Briana O'Connera w "Szybkich i wściekłych". Grana przez niego postać była mistrzem kierownicy. Prywatnie Paul Walker też był entuzjastą czterech kółek i kolekcjonerem samochodów. Stąd śmierć w wypadku, w którym zginął także jego przyjaciel, wzbudziła jeszcze większe emocje.
Zobacz także: "Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw". Kolejna część hitowego cyklu
Tragiczny wypadek
Do wypadku doszło 30 listopada 2013 r. Prowadzone przez przyjaciela aktora rozpędzone Porsche Carrera GT wypadło z drogi w kalifornijskim Santa Clarita, wpadło na słup i stanęło w płomieniach. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyźni ponieśli śmierć kilkadziesiąt sekund później w pożarze wraku.
Jak ustalono w śledztwie, przyczyną tragedii była nadmierna prędkość. Auto straciło przyczepność na skutek najechania na charakterystyczne i stosowane w wielu stanach USA nieodblaskowe markery najezdniowe, służące do oznaczania pasów ruchu. Wjeżdżając na nie z nadmierną prędkością pojazd na chwilę traci przyczepność, a sterowanie nim jest utrudnione. Zdaniem ekspertów przy prędkości, z jaką jechał pojazd, kierowca nie miał żadnych szans, aby po utracie przyczepności zapanować nad pojazdem.
Skandale
Po śmierci aktora media rozpisywały się o kolejnych skandalach. Magazyn "The Globe" doniósł, że świadek wypadku próbował sprzedać zdjęcia zmasakrowanych zwłok Walkera.
Później doszło do awantury o spadek. Rebecca McBrain, z którą Walker był związany w latach 90., i z którą miał córkę, próbowała ugrać coś dla siebie. Gra była warta świeczki – aktor zostawił po sobie 25 mln dol. Ale rodzice Walkera stwierdzili, że jej roszczenia są bezpodstawne, bo pieniądze należą się córce aktora, która wyprowadziła się od matki.
Dlatego McBrain wyciągnęła cięższe działa: oskarżyła swojego byłego o pedofilię. Przez ostatnie 7 lat swojego życia Walker był związany z Jasmine Pilchard-Gosnell, która w momencie jego śmierci miała 23 lata. Gdy zaczęła się spotykać z aktorem, miała 16 lat, a on 33. Sprawa zakończyła się w lutym 2014 r., kiedy sąd orzekł, że 25 mln dol. przypadnie jedynie Meadow, córce Walkera.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Ta z kolei w 2015 r. oskarżyła koncern Volkswagena. W pozwie pisano, że śmierć Paula Walkera spowodowana była "wadami konstrukcyjnymi" samochodu. Argumentowano, że "Porsche Carrera GT jest niebezpiecznym autem, które nie powinno się pojawiać na ulicach".
Ugoda między Meadow Walker a Porsche została podpisana 16 października 2017 r. Nie jest znana jej treść, jednak wiadomo, że zarówno Porsche, jak i Meadow Walker zażądały odrzucenia pozwu złożonego przez pełnomocnika dziewczyny.
Nie dbał o pieniądze
Krewni Walkera walczyli o majątek po jego śmierci, co jest o tyle zastanawiające, że on sam nie dbał o pieniądze. Chętnie wspierał akcje charytatywne, nie robiąc z tego powodu szumu wokół siebie. W dodatku odrzucił rolę Supermana, gdyż bał się zaszufladkowania. W nosie miał to, że mógł na tym zarobić 10 mln dol. Po raz kolejny udowodnił, że gromadzenie fortuny nie było dla niego najważniejsze.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Dylemat producentów
Walker zmarł w trakcie kręcenia 7. części "Szybkich i wściekłych". Twórcy filmu stanęli przed dylematem, co w takiej sytuacji zrobić. Wszak Brian O'Conner był głównym bohaterem serii. W końcu zdecydowali się na kontrowersyjny ruch – postanowili zastąpić Walkera innym aktorem. Postawili na jednego z braci zmarłego.
"Szybcy i wściekli 7" przyciągnęli do kin więcej osób niż jakikolwiek wcześniejszy film z serii. Nietrudno domyślić się, że śmierć Walkera wpłynęła na ten sukces. Tak to już jest, że gdy lubiany aktor umiera zbyt wcześnie: to śmierć sprawia, że staje się bardziej popularny niż za życia. A w pamięci fanów pozostaje wiecznie żywy.