Piotr Kaszubski pozywa Skarb Państwa. Może dostać spore odszkodowanie
"Najmłodszy polski milioner" złożył właśnie pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Domaga się odszkodowania w wysokości ponad 24 mln zł. Jego prawnik mówi, czy to realne.
Piotr Kaszubski jako 20-latek zbił fortunę na m.in. sprzedaży kosmetyków i środków do wybielania zębów oraz jako właściciel kliniki estetycznej. Po kilku latach brylowania w show-biznesie u boku celebrytów dobra passa się skończyła. Prokuratura przyjrzała się jego interesom i postawiła mu zarzut handlu niezarejestrowanymi preparatami na kwotę 28 mln zł.
Mężczyzna kpił sobie z wymiaru sprawiedliwości, np. żądając zmiany zdjęcia w liście gończym na korzystniejsze. W końcu w 2016 r. aresztowano go w Austrii. Został przekazany polskim władzom i skazany na trzy lata więzienia.
Na początku lutego Kaszubski poinformował na Facebooku, że złożył pozew o odszkodowanie w kwocie 24 mln 126 tys. 429 zł od Skarbu Państwa.
O szczegółach pozwu skierowanego wobec Skarbu Państwa Piotr Kaszubski opowiedział w rozmowie z Wirtualną Polską. Potwierdził, że powodem złożenia pisma była decyzja polskiej prokuratury o konfiskacie ponad 838 tys. produktów i komponentów produktowych.
Wygrał 193 mln zł. Dziennikarze odsłaniają kulisy spotkania
- Skonfiskowali je, a następnie po prawie pięć latach oddali. Teraz zwrócone mienie jest przeterminowane i niezdatne do użytku. Biegły rzeczoznawca sądowy wyliczył na tej podstawie, że wynikła szkoda wraz z utraconymi korzyściami na kwotę ponad 24 mln zł, dlatego też skierowaliśmy pozew - stwierdził przedsiębiorca.
Reprezentujący Piotra Kaszubskiego mec. Mariusz Bartosiak w wywiadzie z Radiem Show powiedział, że jego klient ma szanse na odszkodowanie.
- Na pewno jest to realne, pytanie tylko, czy w aż tak wysokiej kwocie. Tutaj podstawą roszczenia jest szkoda w postaci wartości utraconych produktów, ale także utraconych korzyści, które można było uzyskać w przypadku ich sprzedaży. To jest ewentualny element, który druga strona może zwalczać lub polemizować.
Gdyby Kaszubski dostał wnioskowaną kwotę, byłby to rekord w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości.
- Szacunkowo te trzy lata będą musiały upłynąć, zanim sprawa znajdzie swój finał. Przy czym, jeśli chodzi o wartość przedmiotu sporu, to prawdopodobnie będzie jeszcze skarga do Sądu Najwyższego, wnoszona przez niezadowoloną stronę - mówi Bartosiak.