Piotr Zelt skrytykował rzeczniczkę Straży Granicznej. "Niczego nie żałuję"
Na granicy polsko-białoruskiej nadal umierają ludzie, którzy proszą o pomoc w Polsce. Wygląda na to, że jedyną osobą, która poniesie odpowiedzialność karną w związku z tą sprawą, może być znany aktor Piotr Zelt, który publicznie skrytykował rzeczniczkę Straży Granicznej.
Jedna z gazet poinformowała w czwartek, powołując się na informacje z Prokuratury Okręgowej, że zarzuty zniesławienia i znieważenia rzeczniczki prasowej Komendanta Głównego Straży Granicznej Anny Michalskiej usłyszał znany aktor Piotr Zelt Odczytano mu je podczas wtorkowego przesłuchania w prokuraturze. Według prokuratury nie przyznał się do winy i złożył tylko krótkie wyjaśnienie.
- Niczego nie żałuję - komentuje dziś na gorąco aktor, ale więcej nie chce mówić. - Muszę się najpierw skonsultować z prawnikiem, aby coś, co powiem, nie okazało się pretekstem do kolejnych kroków na drodze prawnej.
- W tej sprawie w ogóle nie powinno być postępowania, bo w moim przekonaniu nie doszło do popełnienia żadnego przestępstwa - komentuje reprezentujący Zelta adwokat, Radosław Skiba. - Mój klient wypowiedział się w granicach dozwolonych w ramach wolności wypowiedzi i prawa do krytyki władzy. Dlatego złożę wniosek o umorzenie postępowania. Moim zdaniem działanie prokuratury to próba tłumienia krytyki niehumanitarnego postępowania wobec uchodźców.
ZOBACZ TEŻ: Sytuacja w punktach przygranicznych z Ukrainą. Relacja reportera WP
Sama rzeczniczka Anna Michalska, choć w rozmowie telefonicznej zgodziła się odpowiedzieć mailowo na pytania WP w tej sprawie, przez kilka kolejnych godzin, do momentu publikacji tekstu, nie przesłała żadnej odpowiedzi ani komentarza.
Do Polski nie wpuścimy nikogo
O co chodzi w tej sprawie? Jesienią 2021 r. na granicy polsko-białoruskiej zaczęło narastać napięcie. Na teren Polski próbowała dostać się grupa uchodźców i uchodźczyń, którzy uciekali przed wojną. Była to część szerszej akcji, przygotowanej przez Łukaszenkę, w celu destabilizacji Polski i Unii Europejskiej. Ale cierpiący z zimna i głodu ludzie byli jak najbardziej prawdziwi, a ich dramat narastał z dnia na dzień.
Polska Straż Graniczna była jednak nieprzejednana. Nieliczni aktywiści i aktywistki, którym udało się przedrzeć przez szczelną barierę administracyjną i informacyjną - na terenach nadgranicznych przez wiele tygodni obowiązywał stan wyjątkowy - informował o przypadkach przerzucania dzieci przez druty graniczne, wypychania zziębniętych osób do strefy międzypaństwowej, wyłapywania grup uchodźczych w lesie i wywożenia ich poza teren Polski.
Umierający uchodźcy? "Mój ulubiony temat"
Twarzą brutalnych działań Straży Granicznej błyskawicznie stała się rzeczniczka Komendanta Głównego Anna Michalska. Z miejsca zasłynęła ze swoich wypowiedzi lekceważących pytania dziennikarzy i dziennikarek. Jedną z nich, próbującą dowiedzieć się o los wywiezionych w nieznane osób, zapytała, po co jej takie informacje.
Potem dodała jeszcze, zwracając się do innych osób na konferencji prasowej: "A co państwu to da, że powiemy, gdzie zostały przewiezione?". W telewizyjnym wywiadzie dla TVN24 zapytana o sytuację odsuwanych od granicy uchodźców i uchodźczyń skomentowała z kpiną na ustach, że to jej "ulubiony temat".
Jej wypowiedzi i postawa wobec osób z niezależnych mediów spotkały się wówczas z szeroką falą krytyki z różnych stron. O jej sposobie komunikowania bardzo negatywnie wypowiadały się osoby z kręgów dziennikarskich, medioznawczych i politycznych.
Urszula Podraza z Klubu Rzeczników Polskiego Stowarzyszenia Public Relations mówiła wtedy, że jej zachowania są "nieprofesjonalne, wywołują negatywne oceny pracy pani rzecznik i reprezentowanej przez nią formacji. Szkodzą także środowisku, budując fałszywy wizerunek rzecznika prasowego". Mocniejszych słów użyła dziennikarka serwisu natemat.pl, która w swoim wpisie w mediach społecznościowych sugerowała, że "bezczelną minę i równie okropny ton [rzeczniczki Michalskiej] zapamiętamy na długo. Luster w domu to już raczej nie ma."
"Twarz bestialskich, bandyckich standardów państwa PiS"
W takiej atmosferze pojawiały się także komentarze jeszcze ostrzejsze. Jednym z nich był ten, który umieścił na Facebooku znany aktor Piotr Zelt, popularny głównie za sprawą roli w serialu "13 posterunek". Określił on Michalską "twarzą bestialskich, bandyckich standardów państwa PiS". O jego wypowiedzi bardzo szybko zrobiło się głośno.
Aktor, pod pręgierzem zmasowanej krytyki, która na niego spadła, tłumaczył się ze swoich słów, udzielając wywiadu Plejadzie. Mówił w nim, że jego "intencją nie było podważenie kompetencji czy autorytetu Straży Granicznej", a jego zdaniem Michalska "powinna być wiarygodna i udzielać rzetelnych informacji", a tego, jego zdaniem, nie robi. Dlatego zdecydował się na ostrą wypowiedź, która była "opinią dotyczącą postawy tej pani wobec mediów i obywateli".
Niektóre media wróżyły aktorowi, że po tych wypowiedziach jego kariera została pogrzebana na dobre. Tak właśnie stało się w przypadku Barbary Kurdej-Szatan, aktorki i telewizyjnej celebrytki, która umieściła w internecie film, pokazujący działania Straży Granicznej i opatrzyła go krytycznym, emocjonalnym komentarzem.
W rezultacie w ciągu kilku dni praktycznie zupełnie zniknęła z przestrzeni publicznej: kontrakty z nią rozwiązało wiele firm, z którymi pracowała, a wręcz była twarzą ich produktów czy usług, została także wpisana na "czarną listę" w publicznej telewizji, w której wcześniej pojawiała się praktycznie codziennie.
Zelt zdołał uniknąć takiego losu, ale dziś, po kilku miesiącach od swojego komentarza, będzie musiał zmierzyć się z odpowiedzialnością karną.
Wypowiedź Anny Michalskiej dla WP
"Obrażanie kogokolwiek, kto występuje w przestrzeni publicznej, jest poniżej jakichkolwiek standardów prowadzenia dyskusji. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie - bez względu na poglądy, jakie reprezentuje, płeć, wiek, wygląd czy wykonywany zawód. Zdaję sobie sprawę, że konstruktywna krytyka, dla wielu, może być wyzwaniem, to nie usprawiedliwia to ich słów" - pisze rzeczniczka Straży Granicznej.
"W przestrzeni publicznej występuję tylko w mundurze Straży Granicznej, stąd nigdy nie będzie mojej zgody ani na obrażanie formacji, ani moich koleżanek i kolegów, ani też naszego munduru. To wyjątkowy czas dla funkcjonariuszy i żołnierzy wszystkich polskich służb mundurowych. Słowa roty ślubowania, które wypowiadaliśmy, realizujemy w wyjątkowo trudnym czasie. Nikt z nas nie będzie godził się na obrażanie nas i munduru, który nosimy" - dodaje Anna Michalska.