[GALERIA]
Nina Andrycz była prawdziwą legendą PRL. Zasłynęła wybitnymi rolami filmowymi oraz byciem żoną premiera Józefa Cyrankiewicza. Aktorka skrywała wiele tajemnic, jednak te najbardziej mroczne poznaliśmy dopiero po jej śmierci. Okazuje się, że artystka trzykrotnie poddała się aborcji.
Nie odczuwała potrzeby
Andrycz nie kryła się z tym, że nie chce mieć dzieci. Kiedy w 1947 r. poślubiła Cyrankiewicza, już na samym początku ich małżeństwa zakomunikowała, że nie ma instynktu macierzyńskiego. Choć premier nie tracił nadziei, jego żona dwukrotnie poddała się aborcji. Decyzję aktorki bardzo przeżyła wówczas jej matka.
Wbrew wszystkim
- Jak za drugim razem szłam na zabieg, moja mama się popłakała. Tłumaczyła mi: "Nie rób tego. Z pierwszym zabiegiem się pogodził, ale drugiego ci nie daruje. Bo pokazujesz, że ci na nim nie zależy" - opowiadała Nina Andrycz
"Byłam zbyt młoda"
Dopiero niedawno okazało się, że Andrycz zdecydowała się również na trzecią aborcję. Z książki "My rozdwojeni" dowiadujemy się, że aktorka po raz pierwszy zaszła w ciążę jako młoda dziewczyna. Do zabiegu miało dojść w 1938 r. Gwiazda twierdziła, że ojcem dziecka jest Dymitr Dymek, którego poznała jeszcze w klasie maturalnej. Obydwoje stwierdzili, że są zbyt młodzi na dziecko.
- Wyłożyłam pieniądze. Musiałam jeszcze podpisać oświadczenie, iż "w śmierci mojej nikogo nie winię" - opowiadała w swojej książce.