Prawnik Morgana Freemana atakuje CNN i domaga się przeprosin
Aktor reaguje na zarzuty pojawiające się w niedawnym materiale stacji CNN. Prawnik artysty wysłał list do nadawcy zapowiadający pozew sądowy.
Morgan Freeman został kilka dni temu oskarżony w artykule CNN o molestowanie seksualne. Aktor następnie wydał oświadczenie zaprzeczające zarzutom molestowania, a teraz jego prawnik, Robert M. Schwartz, wysłał list do szefa CNN, Jeffa Zuckera.
W obszernym liście prawnik obala wszelkie zarzuty, które padły w artykule CNN i wzywa do przeproszenia Morgana Freemana. W innym wypadku sprawa zakończy się w sądzie. Z listu Roberta M. Schwartza wynika, że sytuacje opisane w artykule były albo źle interpretowane, albo w ogóle nie miały miejsca.
Zobacz też: Iza Miko o aferze w Hollywood: "Faceci się teraz boją. Padło wielu świetnych filmowców"
Przypomnijmy, że telewizja CNN przeprowadziła śledztwo, w toku którego 16 osób wypowiedziało się na temat nieodpowiednich zachowań Morgan Freeman. Osiem kobiet doświadczyło molestowania seksualnego ze strony Morgana Freemana, a pozostałych 8 osób było świadkami nieprzyzwoitych zachowań gwiazdora.
Młoda asystentka producenta, która pracowała z Morganem Freemanem na planie komedii "W starym, dobrym stylu", oskarżyła aktora, że wielokrotnie komentował jej wygląd, próbował podnosić jej spódnicę i pytał, czy nosi bieliznę. Aktor łapał ją też za biodra i kładł ręce na jej pośladkach.
W dwie godziny po materiale, który ukazał się w CNN, Morgan Freeman wydał oświadczenie.
- Wszyscy, którzy mnie znają i którzy ze mną pracowali, wiedzą, że nigdy nie zrobiłbym celowo czegoś, co obraża lub stawia w niekomfortowej sytuacji kogokolwiek. Przepraszam tych, którzy poczuli się niekomfortowo. To nigdy nie było moim celem - napisał.
Po informacjach stacji CNN firma Visa zrezygnowała z emisji reklam z Freemanem. Jego głos zniknie także ze środków komunikacji zbiorowej miasta Vancouver.
Aktor wydał później kolejne, tym razem dłuższe oświadczenie dotyczące sprawy. - Jestem zdruzgotany, że 80 lat mojego życia może lec w gruzach w mgnieniu oka z powodu tego, co napisano w mediach. Wszystkie ofiary molestowania seksualnego zasługują na wysłuchanie. I powinniśmy ich słuchać. Ale nie jest słuszne porównywanie ohydnych napaści seksualnych z nieodpowiednimi żartami czy niechcianymi komplementami. Przyznaję, że jestem osobą, która stara się, by kobiety, ale także mężczyźni w moim otoczeniu czuli się docenieni. Często żartuję z kobietami w - jak sądziłem - niegroźny sposób. Ewidentnie nie zawsze moje intencje były tak odbierane. Z tego powodu przeprosiłem w czwartek i przepraszam raz jeszcze osoby, które mogłem - nie celowo - urazić. Ale chcę też, żeby było jasne. Nie stworzyłem nieprzyjemnej atmosfery w pracy. Nie atakowałam kobiet. Nigdy nie oferowałem zatrudnienia czy awansu w zamian za seks. Jakiekolwiek sugestie tego typu mijają się z prawdą - pisał aktor.