Przemysław Saleta zaprzecza, że nie ma kontaktu z córką. "To bzdura"
Wywiad Nicole Salety dla magazynu "Viva!", w którym przyznaje, że nie ma właściwie kontaktu z ojcem, odbił się szerokim echem. Przemysław Saleta twierdzi, że jego córka została źle zrozumiana.
Historią Nicole i Przemysława Salety dwanaście lat temu żyła cała Polska. Sportowiec oddał nerkę córce i o mały włos nie przypłacił tego własnym życiem. Wydawałoby się, że takie doświadczenie zbliży ich do siebie jeszcze bardziej. Nic dziwnego, że słowa Nicole zaskoczyły wiele osób.
- Rzadko się widywaliśmy, gdy tato mieszkał w Tajlandii. Czasem dzwonię do niego, proponuję spotkanie, ale on jest zabieganym człowiekiem - wyznała w "Vivie!".
Saleta twierdzi, że między nim a córką wszystko jest w porządku.
- To, że nie spotykamy się za często, jest prawdą. Wynika to z tego, że Nicole ma 25 lat, ma swoje życie. Dochodzi do tego kwestia napiętego kalendarza, zarówno u mnie, jak i u córki. Jeśli chodzi o mnie, to doszły kwestie zdrowotne. Przez ostatnie miesiące byłem mniej mobilny, przeszedłem skomplikowaną operację kręgosłupa - powiedział "Super Expressowi".
Przemysław zapewnia, że dla Nicole rzucił życie w Tajlandii i wrócił do Polski.
- Na początku marca wróciłem i odwróciłem proporcje, bo do tego momentu 80 procent czasu przebywałem poza Polską. Jednym z powodów powrotu była właśnie chęć częstszych kontaktów z córkami. Nawet Nicole zdziwiła się, że jej wywiad został odebrany w taki sposób. Mówienie, że nie mamy kontaktu, jest bzdurą. Pewnie większość rodzin ze swoimi dziećmi widuje się raz na jakiś czas, a nie codziennie. Zwłaszcza, gdy dzieci już dorosną - dodał.