Prześladowca Kasi Tusk nie stawia się na badania psychiatryczne!
None
Kasia Tusk
Czy córka premiera ma się czego obawiać?
Cała sprawa wyszła na jaw wiosną tego roku. Okazało się, że Kasia Tusk przez kilka miesięcy nękana była telefonami i SMS-ami od pewnego mężczyzny. Dziewczyna zdecydowała więc zgłosić całą sprawę na policję.
Popularność Kasi, która znacznie wzrosła po udziale w Tańcu z gwiazdami oraz po tym, kiedy zaczęła prowadzić poczytnego bloga, wymknęła się w pewnym momencie spod kontroli. Nieoficjalnie mówi się o tym, że prześladujący ją Łukasz P. jest synem znanego kompozytora.
Kasia Tusk
Śledztwo w tej sprawie ostatecznie jednak umorzono. Prokuratura stwierdziła, że popularna blogerka nie padła ofiarą stalkingu, a wobec niej popełniono wykroczenie określone jako "złośliwe niepokojenie".
Przeanalizowano treści telefonicznych rozmów oraz SMS-ów, które otrzymywała Kasia Tusk. Według szefowej sopockiej prokuratury Łukasz P. nie używał wobec córki premiera wulgaryzmów ani gróźb. Sprawa została więc przekazana policji.
Kasia Tusk
Jak informuje Rzeczpospolita, Łukasz P. nie stawia się jednak na badaniach psychiatrycznych, które miały określić, czy za swoje postępowanie odpowie przed sądem. Oprócz kary pozbawienia wolności grozi mu grzywna, nagana oraz wykonywanie prac społecznych.
Kasia Tusk
Tym razem wezwanie zostało skierowane z pouczeniem, że w razie kolejnego nieusprawiedliwionego niestawiennictwa na badaniu zostanie zarządzone zatrzymanie obwinionego i przymusowe doprowadzenie przez policję - poinformował gazetę wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Kasia Tusk
Termin kolejnych badań wyznaczono na 27 listopada. Czy tym razem mężczyzna dostosuje się do poleceń sądu?
Domyślacie się kim może być Łukasz P.?