Redbad Klynstra został wyrzucony z serialu za homofobiczny wpis. Mamy komentarz produkcji
Redbad Klynstra zamieścił na Twitterze homofobiczny wpis. Został za to wyrzucony z obsady serialu "Król". Stacja skomentowała swoją decyzję.
50-letni Redbad Klynstra-Komarnicki, aktor znany z "Na dobre i na złe" oraz z filmu "Smoleńsk", zamieścił na Twitterze wpis: "Czy w PL pedofile są częścią LGBT+, czy nie? Kto czuje się kompetentny odpowiedzieć?". Te dwa pytania przysporzyły mu wielu kłopotów. Wylała się na niego fala internetowego hejtu, a ponadto stracił pracę w serialu "Król". Zaraz potem jego agencja zrezygnowała z reprezentowania go.
Aktor wydał oświadczenie w tej sprawie, tłumacząc, że nie jest homofobem i nie stoi po żadnej stronie sporu o LGBT+. Ale opublikował post, w którym postawił się w pozycji ofiary.
ZOBACZ: Powstanie Warszawskie. Biskup Jędraszewski o "tęczowej zarazie". Robert Biedroń komentuje w programie "Tłit"
W rozmowie z portalem tvp.info Klynstra-Komarnicki powiedział, że czuje się pokrzywdzony falą hejtu, jaka spłynęła na niego po opublikowaniu wpisu na Twitterze:
- Wystarczyło tylko pojawienie się słowa 'homofob' w kilku artykułach i na podstawie tej łatki produkcja serialu wycofała się z propozycji, którą dla mnie mieli. Rozwijająca się fala hejtu spowodowała, że agencja aktorska zrezygnowała ze współpracy ze mną ze względu na 'interes firmy'. Bali się, że będą utożsamiani z moimi domniemanymi poglądami – powiedział, po czym dodał: - Ja teraz jestem tu ofiarą, pytanie, kto jest agresorem? Czy ta polityczna poprawność stała się jakimś terrorem, który powoduje, że ktokolwiek powie coś niestandardowego i jest usuwany z rzeczywistości medialnej?
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak na te zarzuty odpowiada stacja?
- Do epizodycznej roli (o której mowa) reżyser castingu sprawdzał kilka nazwisk. Ostatecznie decyzja o tym kto zagra należała do twórców. Wpis Pana Klynstra na Twitterze sugerujący związek ruchów LGBT z pedofilią pozostawiamy bez komentarza - czytamy w komunikacie przesłanym dla Wirtualnej Polski.
Klynstra zdaje się pomijać jedną istotną sprawę: można było się spodziewać, że słowa, które opublikował, trafią w sam środek politycznej wojny wokoł LGBT+. Nie trudno było też domyślić się, jak zostaną zinterpretowane.