Ostro o TVP. "Zrobili nam z Polski krainę kiczu"
Renata Przemyk od wielu lat jest jedną z najbardziej cenionych polskich wokalistek. Jej debiutancki album ukazał się na początku lat 90. W lepszych dla muzyki czasach. "Teraz nie zrobiłabym kariery. Teraz liczy się show" – twierdzi piosenkarka.
W rozmowie z Małgorzatą Skowrońską, która została opublikowana na stronie wyborcza.pl/Kraków, Renata Przemyk została zapytana, dlaczego odmówiła przyjęcia nominacji do Nagrody Mediów Publicznych. Wokalista odpowiedziała: "Gdy dotarła do mnie informacja, że mam być nominowania do tej nagrody, włączyła mi się wyniesiona z domu intuicja. Dlaczego ja? Nie jestem artystką szczególnie ostatnio hołubioną przez media publiczne. Może dlatego, że nie ukrywam się ze swoimi poglądami".
"Mam poczucie, że trzeba bronić swoich prawd, praw kobiet, demokracji, wolności. To wszystko są bliskie mi wartości. Tym mocniej poczułam, że ktoś próbuje mnie chyba wmanewrować w sytuację, która miałaby być dowodem na pluralizm w mediach publicznych" – wyjaśnia Przemyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gwiazdy piszą książki. I to na potęgę
"Owszem, mogłam przyjąć nominację i - gdyby jakimś cudem nagroda do mnie trafiła, w co nie wierzę - urządzić szopkę podczas gali. Mogłam stanąć przed mikrofonem i powiedzieć, co myślę. Uznałam jednak, że samo przyjęcie nominacji byłoby już gestem poparcia dla linii, jaką prezentują media publiczne – dodaje wokalistka.
Warto wspomnieć, że za zdobycie Nagrody Mediów Publicznych artysta otrzymuje 100 tys. złotych. Niewielkie to jednak pieniądze w porównaniu do finansowych korzyści, jakie płyną ze znalezienia się gronie ulubieńców obecnej władzy. Scena "Sylwestra marzeń" oraz inne okolicznościowe wydarzenia muzyczne organizowane przez telewizję publiczną zapewniają artystom wysokie gaże przy niedużym wkładzie własnym (jedna, dwie piosenki i powrót do domu).
Jak tłumaczy Renata Przemyk, kwestie związane z poglądami społeczno-politycznymi to niejedyny powód jednoznacznego odcięcia się od mediów publicznych. Jest jeszcze kwestia wrażliwości estetycznej i zaufania, jakim artysta jest obdarzany przez odbiorców: "Zdecydowałam, że promocja kiczu, jaki oferują publiczne media, to coś, w czym nie chcę brać udziału. Podobnie jak w niszczeniu tego, co dobre. Proszę popatrzeć, co stało się z radiową Trójką. To było radio mojego pokolenia i kilku innych. Już nim nie jest. Podobnie dzieje się z festiwalem w Opolu. Przecież to było święto polskiej piosenki i za każdym razem dbano o odpowiedni poziom. Teraz to niemal prywatna impreza kilku decydentów. (…) Zrobili nam z Polski krainę kiczu" – dodaje Przemyk.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Wednesday", czyli najpopularniejszym serialu Netfliksa ostatnich tygodni, najlepszych (i najgorszych) filmach świątecznych oraz przeżywamy finał 2. sezonu "Białego Lotosu". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.