[GALERIA]
Wiele artystycznych małżeństw nie przetrwało próby czasu. Jednak w domu Stuhrów zwyciężyła prawdzia miłość i troska o najbliższych. Barbara Stuhr zawsze wiedziała, że sukces męża jest priorytetem. Niebawem do księgarni trafi książka "Basia. Szczęśliwą się bywa", która odkrywa nieznane sekrety ich niezwykłego związku. Jak przeżyć wspólnie 47 lat pod jednym dachem z gwiazdą kina i teatru?
Od przedszkola do wielkiej miłości
Ich znajomość sięga czasów przedszkolnych. Choć mały Jerzy nie przypadł jej na początku do gustu, Basia po latach pamiętała, że zabiegał o jej wdzięki w dzieciństwie. Kolejny raz trafili na siebie na schodach krakowskiej PWST. Z początku Stuhr nie poznał dawnej koleżanki. Jednak po chwili rozmowy przypomnieli sobie beztroskie czasy. Od tego czasu byli nierozłączni.
"To nie był żaden grom z jasnego nieba ani piorun sycylijski. Żadna erupcja uczuć. Było wzajemne zaciekawienie, przyciąganie. Na początku ważne było to, że są z jednego miasta, że mają te same punkty odniesienia, że pasjonuje ich sztuka, jego teatr, ją muzyka i że rozsadza ich to euforyczne poczucie, że wreszcie życie należy wyłącznie do nich" – czytamy w książce.
Życie składa się z drobiazgów
Z czasem zaczęli się spotykać coraz częściej. Choć obydwoje mieli problem z mówieniem o miłości, czuli, że są dla siebie stworzeni. Nie oczekiwali od siebie rzeczy niemożliwych. Wystarczyło im wspólne towarzystwo i małe gesty, które potwierdzały narastające uczucie.
Byli siebie pewni
Choć każde z nich ma inną wersję oświadczyn, wspólne w tej historii są łzy Basi, która była przeszczęśliwa, że spędzi z Jerzym resztę życia. Jednak zanim powiedzieli sobie sakramentalne "tak", byli narzeczeństwem przez trzy lata.
"Trochę z powodu rodziców i ich obaw (...), a trochę z powodów finansowych. (...). Ślub cywilny odbył się 12 października 1971 r. w Krakowie. Po ceremonii w urzędzie w gronie rodzinnym udali się na obiad do Wierzynka. Trzy miesiące później, w Boże Narodzenie, w Bielsku był ślub kościelny i wesele. (...)."
Zatracił się w aktorstwie
Rok po ślubie, w 1972 r., Jerzy Stuhr ukończył szkołę teatralną. Jako utalentowany aktor od razu dostał angaż w Starym Teatrze. Jego kariera nabrała rozpędu. Kiedy na świat przyszedł Maciek, aktor był na planie filmu Krzysztofa Kieślowskiego. Z upływem lat zaczął się zatrać w aktorstwie, do tego stopnia, że potrafił wpadać w jakąś formę transu, która czyniła go obojętnym na wszystko, co dzieje się dookoła.
"Jerzy jest jak taran, wszyscy o tym wiedzą. Ma tak silną osobowość, że zawsze swoje przeforsuje. W słowie mówionym był i jest sto razy lepszy od Basi. Nie miała przy nim szans. Już na samym początku, kiedy zanurzył się w teatr, zaczął oddalać się od Basi. On nawet tego nie zauważył" - czytamy w książce "Basia. Szczęśliwą się bywa".
Poważny kryzys
W pewnym momencie do ich małżeństwa wkradł się kryzys. Basia, nie mogąc pogodzić się z tym, że jej mąż nie jest zainteresowany życiem rodzinnym, napisała do niego list i wyprowadziła się z domu.
"Prosiła, żeby zastanowił się, czy ich małżeństwo jest dla niego ważne. Było. To był zwrot, który zawrócił Jerzego na drogę próby pogodzenia życia rodzinnego i teatralnego. Podjął tę próbę."
Kiedy jego kariera nabrała rozpędu, było jeszcze gorzej. Choć w domu bywał tylko gościem, robił wszystko, by być dobrym mężem i ojcem. Kiedy aktor przeszedł zawał i zderzył się z możliwością zakończenia wielkiej kariery, przyszła chwila refleksji. Jednak nawet wtedy nie zakładał tego, że porzuci swój zawód.
Rodzina zwyciężyła
W domu Stuhrów wszystko było pod dyktando Jerzego. Choć Barbara była utalentowaną skrzypaczką i wielka kariera stała przed nią otworem, ostatecznie poświęciła się rodzinie.
"Mama wybrała sobie cholernie trudny zawód, ale ponad dziesięć lat szła fantastyczną ścieżką współczesnej, kameralnej muzyki, którą sama sobie stworzyła. (…)Wykorzystywała to na tyle, na ile pozwalała jej rodzina. Nie chciała poświęcić domu, ponieważ to by oznaczało porzucenie nas. Zawsze byliśmy priorytetem. I to, żeby tata robił wielką karierę."
Na szczęście, mimo wzlotów i upadków, Barbarze i Jerzemu Stuhrom udało się przetrwać ze sobą 47 lat.