"Rolnik szuka żony". Dobra mina do złej gry? Występ Małgosi i Pawła wzbudził kontrowersje
Małgorzata i Paweł z czwartej edycji "Rolnik szuka żony" są doskonałym przykładem, że w programie TVP można znaleźć miłość i stworzyć trwały związek. Po ostatnim odcinku widzowie mają jednak wątpliwości, czy w rodzinie Borysewiczów wszystko gra jak dawniej.
Małgorzata zgłosiła się do czwartej edycji programu "Rolnik szuka żony" w 2019 r. Jednym z jej kandydatów był Paweł, który okazał się być idealnym materiałem na męża i ojca. Zanim stanęli na ślubnym kobiercu, już spodziewali się pierwszego dziecka. Drugie urodziło się rok później.
Po zakończeniu programu Małgosia robi furorę na Instagramie (177 tys. obserwujących). Małżonkowie chętnie wrócili też do "Rolnik szuka żony" przy okazji świątecznego odcinka. Otwarcie mówili tam o swojej miłości, planach na przyszłość, dzieciach itp.
- Chcemy, żeby nasze dzieci miały wartości, żeby się kochały, szanowały, wiedziały, że my wspólnie z małżonką też się kochamy – mówili zgodnie przed kamerą. Ale nie wszyscy dali się przekonać.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W komentarzach w mediach społecznościowych pod filmikiem z fragmentem programu szybko pojawiły się sugestie, że młodzi rodzice nie powiedzieli całej prawdy.
"Według mnie tam już coś zgrzyta", "Nie wiem czemu, ale coś mi w nich nie pasuje, jakby udawane", "Najdziwniej się ich oglądało, nie wiem co, ale wyraźnie tam coś nie tak" – pisali widzowie w komentarzach po świątecznym odcinku.
Inni zwracali szczególną uwagę na mowę ciała i zwroty, jakich używali. Na przykład Małgosia stwierdziła wprost: "Szybko się poznaliśmy, szybko się pobraliśmy. Jesteśmy małżeństwem i żyjemy sobie… myślę, że fajnie".
Paweł, który nie czuł się dobrze przed kamerą, zapewniał jednak, że "jest między nami miłość i chcemy ją dalej podsycać".