Trwa ładowanie...

Rose McGowan w żałobie po śmierci Anthony'ego Bourdaina. Napisała poruszający list otwarty

Śmierć Anthony'ego Bourdaina poruszyła aktorkę na tyle, że nie kryła publicznie emocji i łez. Strata przyjaciela natchnęła ją do napisania listu, w którym dobitnie podkreśla wagę problemu, jakim jest zmaganie się z depresją.

Rose McGowan w żałobie po śmierci Anthony'ego Bourdaina. Napisała poruszający list otwartyŹródło: Getty Images
d3puww8
d3puww8

- Piszę te słowa, bo mnie o to poproszono. Znam wielu ludzi na całym świecie, którzy uważali Antohny’ego Bourdaina za przyjaciela, a śmierć przyjaciela zawsze boli. Wiele osób, które straciło kogoś tak bliskiego, obwiniają się za tę stratę, o to, że nie zrobili więcej. Nie dajcie się w to wciągnąć. Samobójstwo to tragiczny wybór, ale wybór tej jednej osoby - zaczęła aktorka zwracając się do fanów.

Warto jednak zaznaczyć, że dopiero teraz zdecydowała się na tak wyważone słowa. Sama w pierwszej chwili zamieściła na Twitterze wideo, w którym wspominając o parze przyjaciół, zalała się łzami. - Anthony, jestem na ciebie zła. Byłeś tak uwielbiany, świat nie jest lepszy bez ciebie. Mam wiadomość dla osób rozważających samobójstwo jako rozwiązanie tymczasowego problemu: zadzwoń na infolinię, poproś o pomoc. Asia cię potrzebowała, Anthony. Potrzebowaliśmy cię. Proszę, wróć - pisała w poście. Co ciekawe po niedługim czasie od publikacji McGowan usunęła post. Zrobiła to, bo na Twitterze wylała się na nią fala hejtu. Większość internautów stwierdziła, że wideo było niestosowne, a Rose zamiast okazać współczucie, rozkazuje ludziom o kruchej psychice, którzy często zmagają się z depresją. Aktorka postanowiła więc naprawić swój błąd i napisać to, co w rzeczywistości chciała powiedzieć, czyli wesprzeć wszystkich zmagających się z podobną stratą. Już na samym początku listu zaapelowała, by nie zarzucać ukochanej prezentera, że mogła zrobić więcej, że mogła zapobiec tragedii, że to jej wina, że nie zrobiła więcej. McGowan podkreśla: ona już i tak zniosła więcej, niż ktokolwiek mógłby znieść.

- Kiedy Anthony i Asia się poznali, od razu dało się między nimi wyczuć chemię. Kochali się, razem się śmiali i razem przechodzili najtrudniejsze chwile. Anthony nie ukrywał swoich demonów, napisał nawet o nich książkę. Na samym początku ich związku powiedział jednemu ze znajomych, że nigdy nie poznał osoby „która chciałaby umrzeć bardziej od niego”. Przeszli wiele w ostatnim czasie, ale to ostatecznie Asia miała dość tego bólu, powiedziała „stop”, zaczęła pracować nad sobą, znalazła pomoc, zaczęła żyć dla siebie i dla swoich dzieci. Anthony’emu depresja na to nie pozwoliła. Zdjął swoją zbroję, ale to był jego wybór. To była jego decyzja, nie jej. Wygrała jego depresja. Anthony i Asia byli w wolnym związku, nie potrzebowali żadnych formalności, żadnych ram tradycji. Był tak samo wolnym ptakiem, jak ona. Był. Strasznie pisać to słowo. Wielu ludzi mówi teraz, że ostatnie dwa lata, gdy byli razem, były najszczęśliwszym czasem i teoretycznie ma to nieść pocieszenie.

d3puww8

Silni mężczyźni nie powinni bać się prosić o pomoc

Odejście słynnego podróżnika dotknęło aktorkę osobiście nie tylko ze względu na to, że był jej przyjacielem. Sama przeżyła podobną rodzinną tragedię. Jej ojciec zmarł w tym samym wieku, co Bourdain, tak samo cierpiał na głęboką depresję i był przedstawicielem pokolenia „silni mężczyźni nie proszą o pomoc”. - Wiedziałam, że Anthony też potrzebował pomocy, ale nie zastosował się do zaleceń lekarzy. A to.. doprowadziło nas do tragedii i słów, którymi wyrażamy swój ból. Nie róbcie teraz seksistowskich komentarzy i nie palcie na stosie kobiety, nie obarczajcie jej winą. Anthony stoczył własną, wewnętrzną walkę i poległ od kul. Nie ma zgody na to, aby obarczać winą za to co się stało jego ukochaną, ani jego – apeluje w poruszającym liście.

To nie pierwszy raz, kiedy Rose McGowan wypowiada się publicznie na ważkie tematy. Otwarcie przyznała, że była ofiarą wykorzystywania seksualnego, namawia do mówienia stop jakiejkolwiek formie przemocy. Nauczona własnym doświadczeniem nawołuje by robić więcej, być bardziej wyczulonym na problemy innych.

- Proszą nas, byśmy patrzyli głębiej, uważniej, odczytywać sygnały, dowiadywać się jak najwięcej o chorobach psychicznych, samobójstwie i depresji. Czynimy to, by nie osądzać nikogo nie osądzać, nie pogarszać sprawy. Ale są rzeczy, których nigdy w pełni nie zrozumiemy. Ocean niewiadomego, który w pewnym momencie może połknąć nas w całości. (…) Jeśli myślisz o samobójstwie, przemyśl to. Potrzebujemy cię. Istniejesz, liczysz się, masz znaczenie. Telefony zaufania są po to, byś mógł zgłosić się po pomoc – dodaje aktorka.

d3puww8

Nie ma zgody na obarczanie winą

Rose McGowan wypowiada się nie tylko w imieniu Asii Argento, wyrażając solidarność względem niej. Smutna historia przyjaciół stała się dla niej pretekstem, by mówić w imieniu innych, którzy zmagają się z podobnymi przeżyciami. Tymi, którzy wykazują się odwagą i starają wrócić po ogromnej stracie do codzienności, ale wciąż wstydzą się prosić o pomoc.

East News
Źródło: East News, fot: East News

- Dziś widzę ogrom pracy, jaką wkłada Asia na planie, siłę, z jaką dba o dzieci i o to, by mieć co postawić im na stole. Widzę Elizabeth Taylor, która z pasją grała w „Kotce na gorącym blaszanym dachu” mimo że jej mąż, miłość jej życia, zginął w wypadku samlolotowym. Widzę wiele z nas, którzy żyją dalej. Proszę, dołączcie się do mnie w przesyłaniu kojących słów i dobrej energii Ahtony’emu i wszystkim, którzy muszą kontynuować życiowa podróż bez niego – kontynuuje gwiazda i apeluje o fanów o zrozumienie i wsparcie.

d3puww8

- Tu nie ma kogo winić, ale samotność, proszenie o pomoc, choroba psychiczna, sława i ból odciskają piętno. Musimy robić więcej, musimy robić wszystko lepiej. Nasz przyjaciel, Anthony, właśnie tego by chciał. Drogie media i komentatorzy, on nie chciałby natomiast, żeby Asia przez niego cierpiała. Myślę, że jego życzeniem byłoby, byśmy rozpoczęli społeczną dyskusję o depresji. Obwinianie nie jest dyskusją, to zamykanie drogi do naszego wspólnego rozwoju. A mamy wybór. Możemy z tych małych nas, „brzydszych” wersji siebie, stać się feniksami powstającymi z popiołów. Nakłaniam was, byście byli tymi feniksami. Pozostaję w wielkim smutku i jeszcze większej nadziei – podsumowuje McGowan.

d3puww8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3puww8