Rozprawa Durczoka odroczona. Od wypadku minęło już 15 miesięcy
Kamil Durczok miał za kilka dni usiąść na ławie oskarżonych i odpowiedzieć za wypadek samochodowy, który spowodował po pijanemu. Tak się jednak nie stanie. Przez koronawirusa.
Kamil Durczok ma 52 lata, na koncie wiele sukcesów zawodowych. Ale w ostatnich latach zeszły one na drugi plan. Wszystko przez medialne afery, w których dziennikarz brał udział. Były redaktor naczelny "Faktów" był oskarżany o molestowanie seksualne oraz mobbing w miejscu pracy. A w lipcu 2019 r. wsiadł pijany za kierownicę i spowodował wypadek, za który jeszcze nie odpowiedział przed sądem.
Rozprawa miała się odbyć 13 października, ale sytuacja się zmieniła. Durczok zasiądzie na ławie oskarżonych dopiero po Nowym Roku. - Mamy wyznaczony nowy termin rozprawy na 27 stycznia – mówił "Faktowi", mecenas Łukasz Isenko.
Kamil Durczok prowadził pod wpływem alkoholu. Dziennikarz przeprasza
Powód - obrońca Durczoka przebywa na kwarantannie związanej z koronawirusem i nie jest fizycznie w stanie stawić się w sądzie za kilka dni.
Przypomnijmy, że Kamil Durczok spowodował wypadek samochodowy w lipcu 2019 r. na drodze A1 w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego. Dziennikarz wjechał swoim bmw x6 w słupki postawione na jezdni przez robotników. Jeden z tych słupków uderzył i uszkodził samochód jadący z naprzeciwka. Na szczęście w wypadku nie było ofiar, ale Durczokowi nie uszło to płazem.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Okazało się, że dziennikarz miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Durczok przyznał się do prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu, ale odrzucił zarzut spowodowania zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym.
Biegli orzekli, że zanim wjechał w słupki, Durczok przebył 370 km ze średnią prędkością 140 km/h. W miejscu wypadku było ograniczenie do 70km/h, a dziennikarz miał 96 km/h na liczniku. Kamilowi Durczokowi grozi do 12 lat więzienia.