Rozwiedli się kilka lat temu. Teraz Oświecińscy obchodzą szczególną rocznicę
Historia miłości Tomasza Oświecińskiego i jego żony brzmi jak scenariusz komedii romantycznej, ale wydarzyła się naprawdę. Uratowali swój związek i dziś świętują kolejną rocznicę.
Gwiazdor serialu "M jak Miłość" przyznaje, że współpraca z Patrykiem Vegą dała jego karierze solidnego energetycznego kopa. Mógł dosłownie przebierać w propozycjach zawodowych, ale nie kryje, że wówczas nie był najlepszym partnerem dla swojej ukochanej.
- Rzeczywiście na tamten czas byłem kompletnie bezużyteczny. Tymczasem Ola wniosła sprawę o rozwód. Nasze małżeństwo skończyło się po pierwszej sprawie, która trwała 10 minut, bo spieszyłem się na plan filmowy - mówił w jednym z wywiadów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Są ze sobą od dekad. Ale o ślubie ani myślą
Po dwóch latach od rozwodu Tomasz i Ola postanowili jednak dać sobie drugą szansę i wrócili do siebie. - Najlepsze jest to, że my nie przestaliśmy się lubić i kochać - dodał.
Dzisiaj mogą pochwalić się imponującym "małżeńskim stażem". Bo chociaż są po rozwodzie, nadal żyją jak mąż i żona. I w tym roku obchodzą... siódmą rocznicę momentu, w którym zaczęli budować swoją rodzinę na nowo.
Aktor jednak przyznał, że nie do końca świętują tak, jakby tego chcieli. Oświeciński znów jest w wirze pracy na planie zdjęciowym do serialu "Dzielnica strachu". Zapewnił jednak na łamach "Twojego imperium", że celebrację z ukochaną jeszcze nadrobią.
- Daliśmy sobie szansę i tak do dziś trwamy razem. Kochamy się, myślimy o sobie jak o małżonkach i to nam wystarczy - podsumował.