Skrywane emocje eksplodowały. Zespół A-ha zagrał w Warszawie [RELACJA]
Odnoszący największe sukcesy w latach 80. zespół A-ha przyjechał do Polski po 10 latach od ostatniego koncertu. I widać było, że na ponowny ich występ był już najwyższy czas! Wydarzenie ogłoszone zostało rok temu w listopadzie i praktycznie od razu bilety się wyprzedały.
Zespół A-ha sprawił, że warszawski wieczór był muzycznym powrotem do przeszłości. Publiczność tańczyła, śpiewała i bawiła się dając upust swoim emocjom, kto wie, skrywanych może od trzydziestu lat!? Grupa potrafiła porwać fanów niczym największa młodzieżowa gwiazda. I choć koncert zakładany był jako siedzący, pozostał nim jedynie z nazwy. A do tego publiczność na Torwarze stawiła się w komplecie!
- Grupa fanów zasypywała nas pytaniami: czy będziemy mieli jakieś ekstra zaproszenia – tak właśnie działa fenomen grupy A-ha – mówi Kamil Baleja, dziennikarz muzyczny Radia Złote Przeboje. Niestety, sporej grupie fanów nie udało się kupić biletów.
Zobacz wideo z koncertu:
Osobliwość zespołu, który powstał 37 lat temu, trudno zdefiniować. Czy to melodyjne piosenki na czele z "Take On me”, liryczny i pięciooktawowy głos Mortena Harketa, burzliwa historia kończenia i reaktywowania zespołu, a może to wszystko razem?
Po olbrzymiej popularności w okresie, kiedy cały świat zachwycał się teledyskiem do pierwszego singla, nastąpił spadek zainteresowania zespołem i w 1994 r. postanowiono o zakończeniu kariery. Grupa reaktywowała się jednak po czterech latach, ale w 2010 r. ponownie zakończyła działalność, grając w grudniu pożegnalny koncert. W 2015 r. członkowie A-ha znowu się zeszli. Od ostatniej reaktywacji wciąż trwają, a wiele koncertów na całym świecie jest całkowicie wyprzedanych, zapewne też ku zdziwieniu ich samych. Ostatnie występy w Niemczech osiągnęły status sold out, jak również przyszłoroczne w Stanach Zjednoczonych! No i w Polsce również okazał się strzałem w dziesiątkę.
Pierwszą część koncertu w Warszawie w całości wypełniły utwory z pierwszej płyty "Hunting High and Low”, której poświęcona jest obecna trasa koncertowa. Zespół przywitał się z polską publicznością największym hitem "Take On Me”. Przebój uzyskał już niemal miliard wyświetleń na YouTube i jest drugim pod względem wyświetleń evergreenem z lat 80. I tę popularność można było poczuć w dwójnasób. Publiczność od razu podniosła się z krzeseł i razem z zespołem śpiewała wielki hit. To było to, na co dzisiaj czekała. Raczej rzadko się zdarza, aby swój największy przebój zespół zaprezentował już na samym początku koncertu.
A tak właśnie postanowiło zrobić A-ha, łamiąc wszelkie stereotypy. Nostalgicznie zrobiło się przy tytułowym utworze: zamigotały światełka w telefonach, gdzieniegdzie przytulano się w tanecznym uścisku… Wiele osób śpiewało, a na chwilę Morten przestał śpiewać i na telebimie pokazano publiczność, która doskonale pamiętała słowa "Hunting High and Low”. Gdy wszystkie piosenki z pierwszej płyty wybrzmiały, fani mieli dwadzieścia minut na zebranie sił do drugiej części koncertu. Ta odsłona wydarzenia przyniosła większą różnorodność w doborze repertuaru.
Przedstawione zostały utwory z drugiej, trzeciej i czwartej płyty: "Scoundrel Days”, "Stay on These Roads” oraz "East of the Sun, West of the Moon” oraz ósmej i dziewiątej: "Analogue” i "Foot of the Mountain”. Wiele z nich publiczność śpiewała razem z zespołem. Dopełnieniem całości były efektowne wizualizacje. Morten Harket, Magne Furuholmen i Paul Aaktaar Savoy sprawili wielką muzyczną ucztę swoim fanom, którzy mogli choć przez chwilę cofnąć się do przeszłości. A do tego koncert oglądał komplet publiczności!
- Miałem obawy, czy ktoś, kto był w stanie pobić rekord Guinessa, występując na stadionie Maracana jeśli chodzi o największą liczbę widzów na płatnym koncercie muzyki rockowej, będzie w stanie wystąpić na dużo mniejszej przestrzeni dla dużo mniejszej publiczności i zagrać z taką samą dużą energią. Koncert był jednak rewelacyjny. Wszyscy chóralnie śpiewali ich największe przeboje, no a kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki "Take On Me” – miałem wrażenie, że warszawski Torwar eksplodował, niczym katowicki Spodek. Pozostaje pytanie: kiedy grupa A-ha kolejny raz wystąpi w Polsce – podsumowuje Kamil Baleja z Radia Złote Przeboje.
- Był to kolejny w całości wyprzedany koncert zorganizowany przez Prestige MJM. To prawdziwa przyjemność organizować wydarzenie dla tak dużej liczby fanów. Wcześniej komplety publiczności wypełniały hale między innymi w organizowanych przez nas koncertach: Justina Biebera w Krakowie, Justina Timberlake’a i Michaela Bublé w Gdańsku, Roda Stewarta w Łodzi, Backstreet Boys w Warszawie, a także Andrei Bocellego na stadionie w Poznaniu. Zapełnione po brzegi areny oraz stadiony to wspaniałe emocje. Uwielbiamy takie sytuacje. Podobnie zresztą, jak i artyści – komentuje Mateusz Pawlicki z agencji Prestige MJM, która zorganizowała koncert A-ha w COS Torwarze.