Syn Beaty Tadli wstydzi się bycia Polakiem. "Mam łzy w oczach"
Jan Kietliński jest wstrząśnięty tym, co się działo w Warszawie podczas Marszu Niepodległości. 19-latek w mocnych słowach podsumował zachowanie rodaków, z którymi trudno mu się utożsamiać. I żałuje, że Polacy nie świętują Dnia Niepodległości tak, jak Norwegowie.
Jan Kietliński jest synem Beaty Tadli i jej drugiego męża, Roberta Kietlińskiego. Para rozwiodła się w 2014 r. po 13 latach małżeństwa. Syn dziennikarskiej pary często pojawiał się u boku mamy na czerwonym dywanie.
- Jest bardzo samodzielny, zainteresowany światem, relacyjny. Bardzo lubi ludzi. Lubi mieć towarzystwo wokół siebie. To jest człowiek, który sobie w życiu cudownie poradzi – mówiła o synu Tadla, gdy wchodził w pełnoletność.
Ostatnio zrobiło się o nim głośno, gdy wykryto u niego koronawirusa i opowiedział na Instagramie, w jaki sposób potraktowała go służba zdrowia. Jego konto na platformie społecznościowej śledzą już tysiące internautów. 11 listopada można było tam przeczytać gorzkie podsumowanie obchodów Dnia Niepodległości.
"Jest mi wstyd za bycie Polakiem. Kropka." – napisał Kietliński na InstaStories, udostępniając zdjęcie płonącego mieszkania – efekt wrzuconej przez uczestników marszu racy. "Bydło, nie ludzie. Nie potrzebujemy wojny. Sami się tu wytłuczemy" – pisał wzburzony.
Syn Beaty Tadli dodał, że ma łzy w oczach, gdy przypomni sobie obchody podobnego święta, które widział w Norwegii. "Pięknie ubrani, szanujący siebie i swoją kulturę ludzie. Autentycznie mam łzy w oczach" – pisał 19-latek pod filmikiem nagranym w Norwegii.
"Naprawdę czekam na dzień, w którym będę mógł dumnie powiedzieć: Jestem Polakiem, a Polska to mój kraj! Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie utożsamić się z naszą kulturą. A może jej brakiem" – skwitował syn Beaty Tadli.
Polskie gwiazdy z koronawirusem. Lista jest coraz dłuższa