Upiorna scena podczas koncertu. Taylor Swift była przerażona
Taylor Swift wystąpiła na koncercie w Massachusetts. Kiedy podeszła do fortepianu, ten nagle zaczął sam grać. "O Boże, słyszycie to" - pytała fanów spanikowana.
Taylor Swift jest w trakcie amerykańskiej trasy "The Eras Tour", na którą składają się w sumie 52 koncerty, trwające po minimum trzy godziny każdy. To jedno z największych wydarzeń muzycznym tego roku, obok tournee Beyonce "Renaissance".
"Billboard" szacuje, że wpływy z biletów "Eras" wyniosą 500 mln dol., ale "Forbes" uważa, że Swift może zarobić brutto nawet 1,5 mld dol. Trasa zakończy się w sierpniu. 20 maja kolejnym przystankiem było Foxborough w stanie Massachusetts, gdzie doszło do "paranormalnych" ekscesów na scenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Edyta Górniak odleciała. Jej wypowiedzi wprawiają w osłupienie
Wokalistka zasiadła za fortepianem, a klawisze zaczęły się nagle samoczynnie poruszać.
- To nie ja, nie zagrałam tego! - wrzasnęła do mikrofonu.
Instrument dalej wyrzucał z siebie dźwięki, a Swift przerażona zakryła twarz.
- O mój Boże, słyszycie to? Czy wy też to słyszcie? - pytała publiczność z niedowierzaniem.
Po tym, jak w miarę doszła do siebie, artystka kontynuowała koncert.
- To szaleństwo. Zagram coś na gitarze - oznajmiła wielbicielom.
Jak twierdzi "Daily Mail", wyjaśnienie zagadki jest całkiem prozaiczne. Cały występ Taylor Swift odbył się w strugach deszczu, który zalał fortepian i zniszczył go. Skutkiem ubocznym tej demolki były dziwne dźwięki wydawane przez odpadające klawisze.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat finały tegorocznej Eurowizji, rozprawiamy o "Yellowstone" z Kevinem Costnerem oraz polecamy trzy książki, od których nie będziecie mogli się oderwać w maju. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.