Teatr Muzyczny Roma stawia na Queen. "Takiego show w Polsce jeszcze nie było"
"We Will Rock You", "I Want to Break Free", "Who Wants to Live Forever" czy w końcu "Bohemian Rhapsody" w polskich wersjach językowych wypełnią scenę Teatru Muzycznego Roma. Na początku września rozpoczną się castingi do nowego hitu musicalowego, który – jak zapewnia w rozmowie z Wirtualną Polską reżyser przedstawienia i dyrektor Romy Wojciech Kępczyński – zobaczymy w Warszawie wiosną 2023 roku.
W Teatrze Muzycznym Roma, którym od 1998 roku dowodzi Wojciech Kępczyński, z sukcesem pokazano wiele światowych hitów musicalowych, m.in.: "Grease", "Miss Saigon", "Koty", "Upiór w operze", "Les Miserables", "Deszczowa piosenka" czy "Mamma Mia!".
Kępczyński nie tylko jednak sięgał po światowe hity, lecz także napisał i wyreżyserował bardzo dobrze przyjęte przez krytykę i widzów musicale: "Akademia pana Kleksa" – na podstawie uwielbianej książki Jana Brzechwy i "Piloci" – opowieść o polskich pilotach walczących w bitwie o Anglię. Stał się też mentorem dla wielu reżyserów, którzy dziś swoje musicale pokazują na innych polskich scenach. Mimo pandemii w Romie zrealizowano na dużej scenie premierę hitu z West Endu "Waitress". 23 września na deski warszawskiej sceny musicalowej wraca "Aida" z muzyką Eltona Johna, w międzyczasie będą trwały przygotowania do nowej premiery – "We Will Rock You", musicalu z kultową muzyką Queen.
Jakub Panek, dziennikarz i wydawca Wirtualnej Polski: Pandemia, wojna, inflacja… Żyjemy w bardzo wymagających czasach, kiedy ludzie spychają wydatki na kulturę na dalszy plan. Jak to wszystko wpływa na Teatr Muzyczny Roma, najpopularniejszą musicalową scenę w Polsce?
Wojciech Kępczyński, reżyser i dyrektor Teatru Muzycznego Roma w Warszawie: W teatrze pracuję od lat, po drodze zdarzały się różne wyzwania, ale ostatni czas to coś nieprawdopodobnego. Nikt nigdy sobie nie wyobrażał, że nagle wirus sparaliżuje świat, że trzeba będzie zostać w domach, zamknąć szkoły i teatry, zacząć pracować zdalnie, nie rozstawać się z maseczką i płynem do dezynfekcji. A jednak. Stanęliśmy przed tym wyzwaniem i co najważniejsze daliśmy radę.
Roma nie jest teatrem repertuarowym, na dużej scenie gramy w systemie broadwayowskim, wystawiamy jeden duży, kosztowny tytuł i gramy go siedem razy w tygodniu. Nie mamy również zespołu na etatach, aktorzy mają kontrakty do konkretnej roli w danym tytule. W skrócie: grają – zarabiają. Obostrzenia pandemiczne z dnia na dzień ich tego pozbawiły. Staraliśmy się im pomagać na różne sposoby. W pandemii też udało się wystawić świetnie przyjęty przez widzów musical "Waitress". Także nie tylko przetrwaliśmy, ale też uniknęliśmy poważnych turbulencji. To zasługa wielu ludzi i znakomitego zespołu Romy. I gdy pojawiły się szczepionki, a na horyzoncie normalność, za granicą wybuchła wojna…
Widzowie z obawy przestali kupować bilety?
Właśnie chciałem odpowiedzieć na drugą część pańskiego pytania. Mimo pandemii, wojny i nieszczęsnej inflacji, która dotyka m.in. Polskę, i która oczywiście ogromnie uderza w kulturę, obserwujemy stałe i wysokie zainteresowanie naszą ofertą. Nie pozostaliśmy też jako Roma obojętni na los naszych sąsiadów. W miesiąc po wybuchu wojny zorganizowaliśmy 30 marca koncert "Dla Ukrainy". Nasi artyści przedstawili fragmenty koncertowej wersji musicalu "Piloci", a współczesne utwory kompozytorów polskich i ukraińskich zaprezentowała Lwowska Międzynarodowa Orkiestra Symfoniczna. Zebraliśmy prawie 60 tys. zł, które zostały przekazane dzieciom ukraińskim za pośrednictwem UNICEF Polska.
Zostańmy jeszcze przy inflacji. Czy wyższe koszty produkcji, wynagrodzeń, cen prądu, itd. przełożą się na wyższe ceny biletów do Teatru Roma? W Nowym Jorku i Londynie nie zważając na inflację bilety na musicale kosztują nawet 800 zł, też nam to grozi?
Zawsze podchodzimy do tego rozsądnie i patrzymy przede wszystkim na relację cen biletów do zarobków Polaków, ale też na zainteresowanie tytułem. Nie wyobrażam sobie sytuacji, by bilety na musical w Romie kosztowały kilkaset złotych w dzisiejszych warunkach. Obecnie nasze najdroższe bilety - w weekend, w strefie VIP kosztują 170 zł, ale średnio za bilet trzeba zapłacić ok. 120 zł. Ponadto mamy szereg zniżek dla uczniów, studentów, seniorów i rabaty dla grup. Widza musi być stać na wyjście do Teatru Muzycznego Roma, także z całą rodziną. Mierzymy się z rzeczywistością, ale dopóki będziemy mogli, nie będziemy wprowadzać podwyżek, a już na pewno nie drastycznych.
Jeżeli chodzi o ceny biletów na spektakle w Londynie czy w Nowym Jorku, to po pierwsze na te przedstawienia przyjeżdżają ludzie z całego świata, a po drugie są skorelowane z zarobkami i cenami na miejscu.
Od lat promuje pan w Polsce musical. Z operetkowej przeciętnej Romy uczynił pan najlepszy teatr muzyczny w Polsce, a aktorzy, którzy u pana grali dziś z sukcesami reżyserują swoje musicale lub obejmują główne role w produkcjach innych teatrów. Jak się ma dziś w Polsce musical?
Niesamowicie się cieszę, że moje marzenia się spełniły. Polacy poznali i pokochali musical, a teatry zrozumiały, że trzeba to robić jak najlepiej, bo widzowie wymagają coraz więcej. Odczuwam ogromną satysfakcję, gdy widzę zapowiedzi kolejnych premier, często nowych tytułów musicalowych, a czasami produkcji, które już robiłem w Romie. Ponadto serce rośnie, gdy widzę rozwój szkół musicalowych, w których kształcą się nowe gwiazdy teatru muzycznego w Polsce.
Teatr musicalowy został też w końcu dostrzeżony przez władze centralne i samorządowe. Pojawiły się pieniądze na generalne remonty, na budowę nowych siedzib, na dofinansowanie wielkich premier. Co czuję? Powtórzę więc, satysfakcję.
23 września na dużą scenę Teatru Muzycznego Roma wraca musical "Aida" ze znakomitą muzyką Eltona Johna, ale u pana na biurku już widzę nuty do hitów Queen.
Jest tak wiele musicali, które chciałbym Polsce pokazać, że wybór był bardzo trudny. Ale to nie jest tak, że tytuł wybiera się bez dokładnej analizy. Wręcz przeciwnie, zawsze musimy przeanalizować w teatrze każdy aspekt: finansowy, artystyczny i komercyjny. Z radością ogłosiliśmy, że na wiosnę pokażemy musical "We Will Rock You" w piosenkami kultowej grupy Queen. Ten tytuł jest nam bardzo potrzebny, jestem przekonany, że jest potrzebny także naszym widzom. Ma w sobie niebywałą energię, przekaz i będzie odtrutką na codzienne troski. Do współpracy zaprosiłem przyjaciół, cenionych fachowców, którzy pokazali już w Romie, że są czarodziejami. Wspaniałe hity zespołu Queen nabiorą nowej mocy w tłumaczeniach Michała Wojnarowskiego, scenografię przygotuje Mariusz Napierała, kostiumy Dorota Kołodyńska, o choreografię zadba Agnieszka Brańska. A to nie wszyscy. Będzie się działo, takiego show w Polsce jeszcze nie było.
Po raz kolejny właściciele tytułu obdarzyli pana dużym zaufaniem i zgodzili się na tzw. wersję non-replica, która pozwala panu na większą swobodę i autorskie podejście.
Bardzo się z tego cieszę, to zaszczyt i odpowiedzialność. Musical swoją premierę miał 20 lat temu na West Endzie w Londynie. Stworzono go pod okiem muzyków Queen, nie było więc mowy o słabych punktach. Tytuł odniósł sukces w Londynie i wielu innych miastach. W Warszawie nie tylko będę walczył o sukces, ale też o pokazanie świeżości, którą właśnie non-replica pozwoli nadać.
Wspomniał pan, że hity Queen zabrzmią w języku polskim. Nie boi się pan zderzenia z oryginałami?
Nie. Nie obawiam się z bardzo prostego powodu – powstały doskonałe tłumaczenia. Ponadto za sobą mamy nieprawdopodobnie dobre przyjęcie musicalu "Mamma Mia!" z piosenkami zespołu ABBA. Nikt nad Wisłą i Odrą przed tamtą premierą nie wyobrażał sobie "Dancing Queen" czy "The Winner Takes It All" w języku polskim, a po premierze bilety były wyprzedane na kilka miesięcy do przodu. Gdy ukazała się płyta z polskimi wersjami hitów szwedzkiej grupy, od razu stała się sprzedażowym hitem. Musical "We Will Rock You" to także tzw. jukebox, czyli musical stworzony na bazie już wcześniej istniejących przebojów. I także w tym przypadku niektóre szlagworty jak np. "We Will Rock You", pozostaną w języku angielskim. Podobny zabieg w piosence "Mamma Mia!", gdzie zamiast "Matko moja!" pozostawiliśmy oryginalny szlagwort, zyskał uznanie krytyki i widzów. Duch Freddiego Mercury’ego jest już z nami. I mam nadzieję, że poprowadzi nas do udanej premiery, na którą już dziś serdecznie zapraszam. Wiosna 2023 roku będzie nasza – i Queen.
Rozmawiał Jakub Panek, dziennikarz i wydawca Wirtualnej Polski