Tina Turner opowiada o toksycznym małżeństwie i samobójstwie syna
- Miałam dość. Musiałam odejść. Nie miałam nic, absolutnie. Jedynie 36 centów – przyznaje Tina Turner w nowym wywiadzie. Opowiedziała o tym, jak w końcu zdecydowała się uciec od męża. Ale nie ominęła też tematu tragicznej, samobójczej śmierci syna.
Tina Tuner to kobieta z żelaza. Przeżyła toksyczny, pełen przemocy związek, udar, raka jelita, problemy z nerkami, samobójstwo syna. A to tylko część spraw, z którymi musiała sobie poradzić. Dlatego znajomi namówili ją, by napisała autobiografię. Książka "My Love Story" promowana jest właśnie w Stanach Zjednoczonych. Dlatego Turner udzieliła obszernego wywiadu CBS News.
Zobacz: Szpak - "Marzę, żeby zaśpiewać w duecie z Tiną Turner!"
Dziennikarka nie omijała najtrudniejszych tematów. Zapytała legendarną piosenkarkę o samobójstwo syna, Craiga. 59-latek odebrał sobie życie w lipcu 2018 roku.
- Myślę, że Craig był samotny i to dotykało go bardziej niż cokolwiek innego – powiedziała Turner. – Zostało mi po nim mnóstwo zdjęć, na których się uśmiecha. Myślę, że jest teraz w dobrym miejscu. Naprawdę tak czuję – dodała.
W książce najbardziej wstrząsające są wspomnienia Tiny z czasów, gdy była związana z Ike Turnerem. Słyszeliśmy te historie już wielokrotnie, choć z pewnością bez wdawania się w szczegóły. Tym razem Tina dostała możliwość, by dokładnie opowiedzieć o toksycznej relacji z mężczyzną, który przejął nad nią całkowitą kontrolę.
Turner w tym najnowszym wywiadzie przyznaje, że małżeństwo z muzykiem nie było wynikiem miłości, a przymusu. – Gdy poprosił, bym za niego wyszła, to nie bez powodu. Musiałam powiedzieć "tak", bo inaczej zaczęłaby się między nami wojna. Zostałam zmuszona do małżeństwa – mówi.
Tina wspomina o początkach ich znajomości. Chciała zostać piosenkarką, była zafascynowana światem artystów, a do tego była bardzo naiwna. Ike był pierwszą osobą, która zainteresowała się jej karierą. Tak przynajmniej wyglądało to wtedy z jej perspektywy. Jakiś czas po tym, gdy się poznali, zaczęli razem występować na scenie. Po nagraniu pierwszego singla, Tina (urodzona jako Anna Mae), straciła dawną tożsamość. Ike obwieścił jej, że od tej pory jest Tiną Turner i już.
- Wtedy przejął całkowitą kontrolę nad moim nazwiskiem, pieniędzmi i nade mną – wspomina artystka.
Ike znęcał się nad żoną. Pisaliśmy ostatnio o gwałtach małżeńskich, poniżaniu i psychicznym wykorzystywaniu. – Był okrutny, bo zależał ode mnie. Nie podobało mu się to, że musiał na mnie polegać. Nie chciałam się z nim kłócić, bo to zawsze kończyło się podbitym okiem, złamanym nosem, pękniętą wargą, żebrem – powiedziała.
W końcu szala goryczy się przelała i Tina nie chciała znosić więcej przemocy. - Miałam dość. Musiałam odejść. Nie miałam nic, absolutnie. Jedynie 36 centów – stwierdziła legendarna piosenkarka. To było w lipcu 1976 roku. Musiała poukładać sobie życie na nowo w rzeczywistości, gdy nie była już zdana na Ike. – W ogóle nie myślałam o śpiewaniu. Przede wszystkim martwiłam się tym, gdzie będę spać. A po tym po prostu cieszyłam się wolnością – dodała.
Tinie udało się odbić od dna, rozkręciła solową karierę. W 1986 roku poznała producenta Erwina Bacha. Był od niej o 16 lat młodszy. Zaczęli się spotykać. I do tej pory są razem. Pobrali się jednak dopiero w 2013 roku. Ceremonia miała miejsce w Szwajcarii, gdzie teraz mieszkają. Erwin był dla piosenkarki wsparciem w wielu trudnych momentach. W książce przeczytamy o tym, jak poradziła sobie po udarze, po zdiagnozowaniu raka jelit. A także o tym, jak Erwin oddał jej nerkę. Co powiedziała partnerowi, gdy ten zaproponował, że będzie dawcą? "Kochanie, ty jesteś młody, ja stara" – wspomniała w rozmowie dla CBS News. Ale do operacji i tak doszło.
Turner skończyła z koncertowaniem w 2007 roku. Na pytanie, czy wróciłaby do tego, bo fani tęsknią, Turner odpowiada, że przecież mają nagrania z koncertów sprzed lat, które mogą oglądać.
- Gdy siedzę nad jeziorem, czuję ogromny spokój. Żadnych problemów. Miałam naprawdę trudne życie. Nie obwiniam o to nikogo. Przetrwałam to, przeżyłam. Teraz jestem szczęśliwą osobą – dodała na koniec.