To kpina, a nie więzienie. Dariusz K. nie może narzekać na warunki
Dariusz K. odsiaduje karę sześciu lat więzienia za potrącenie ze skutkiem śmiertelnym 63-letniej kobiety. Były mąż Edyty Górniak był wówczas pod wpływem narkotyków. "Super Express" dowiedział się, że Dariusz K. opuścił dotychczasowy zakład karny i przebywa teraz w miejscu, które bardziej przypomina sanatorium.
Dariusz K. decyzją komisji penitencjarnej przebywa obecnie w więzieniu koło Łomży w Grądach-Woniecko. To zakład typu półotwartego i otwartego. Dariusz K. może wychodzić na przepustki raz na dwa miesiące, korzystać z siłowni. Na co dzień znalazł również pracę w więziennym radiowęźle.
Cele więźniów mogą być cały dzień otwarte. Osadzeni mają pełną swobodę przebywania na spacerniaku, noszą własne ubrania, biorą udział w szkoleniach i sesjach terapeutycznych.
Dariusz K. jest bardzo lubiany przez współwięźniów.
- Darek obsługuje radiowęzeł. Puszcza nam Radio ZET i RMF FM. Raz na pół dnia włączył Radio Maryja, więc jak łatwo się domyśleć, więźniowie nie byli zadowoleni. Czujemy się tu jak w sanatorium. Na każdym oddziale jest telefon na kartę, z którego można dzwonić, ile wlezie. Niektórzy mają w celach telewizor, a w wolnych chwilach gramy w piłkarzyki czy karty. Jak na więzienie, jedzenie jest smaczne, ale czasami zimne - powiedział "Super Expressowi" jeden z osadzonych.
Przyznamy, że nieco inaczej wyobrażaliśmy sobie odsiadywanie kary.