Tomasz Raczek o Wojciechu Pszoniaku: rozpoznawalny od pierwszego słowa na ekranie
Krytyk filmowy Tomasz Raczek mówi, że Wojciech Pszoniak był bon vivantem, czyli osobą umiejącą bawić się i cieszyć życiem. Był nie tylko wspaniałym aktorem, ale też duszą towarzystwa i wybitnym kucharzem.
Sebastian Łupak: Jak ważny aktor odszedł od nas?
Tomasz Raczek: Wojciech Pszoniak należał do tych osób, które traktują zawód aktora jako posłannictwo. Za pomocą emocji na ekranie chciał poprawiać świat i budzić w człowieku to, co najlepsze. Gdy poznałem go osobiście, zorientowałem się, że jemu naprawdę na tym zależy. On w trochę naiwny, ale piękny sposób, wierzył w tę misję. To było widać, gdy widzieliśmy go jako Moryca Welta czy Dantona na ekranie. Ale prywatnie okazało się, że on naprawdę taki jest: zależy mu, żeby przekazać ludziom to, w co wierzy.
Wierzył w aktorstwo do końca, mimo choroby. Do końca występował w małych monodramach teatralnych, starał się być cały czas na scenie.
Miał też karierę poza Polską?
Tak, miał właściwie dwie kariery: polską, ale też francuską. Tam też występował w teatrze, w filmach, tam też był powszechnie znany. Był tam też znany jako smakosz. Korzystał z pobytu we Francji ucząc się nowych smaków, nowych przepisów. Uwielbiał przyjmować gości i gotować dla nich. Był królem towarzystwa, genialnym gospodarzem, ale też świetnym kucharzem.
Cieszył się życiem?
Tak! Był bon vivnantem. Miał w sobie dużo odwagi, ubierał się fantazyjnie, lubił wychodzić poza schematy. A jednocześnie był bardzo rodzinnym człowiekiem.
Oczywiście, od ”Ziemi obiecanej”. To jest, moim zdaniem, najlepszy polski film w historii naszej kinematografii. Rolę Moryca Welta trzeba po prostu znać. Ale ja by prosił, żeby obejrzeć również ”Dantona” – francuski film Wajdy. Gerard Depardieu był tam Dantonem, Pszoniak – Robespierrem. To zestawienie ich sposobu gry jest niesamowite. Depardieu to masa siły skumulowanej wewnątrz, a Pszoniak ma tam energię ekstrawertyczną. Ten kontrast jest genialny. Polecam też Pszoniaka jako Stańczyka w ”Weselu” oraz jako Korczaka także w filmie Wajdy. Pszoniak był rozpoznawalny od pierwszego gestu, pierwszego słowa, które wypowiadał na ekranie.