Tymon Tymański zdradzał o 19 lat młodszą żonę. Jego linia obrony jest absurdalna
Tymon Tymański w tabloidzie pochwalił się, że ma bardzo wyrozumiałą żonę i nie raz skończył w nie swoim łóżku. W ten sposób muzyk odkrył, że jest poliamorystą. Czy na pewno?
Związek Tymona Tymańskiego z o 19 lat młodszą Marią wywołał wiele kontrowersji. Powodem była nie tylko różnica wieku, ale fakt, że muzyk zaczął spotykać się z dziewczyną, gdy ta miała 18 lat. Para jednak nieustannie udowadniała, że bardzo się kocha. W końcu postanowili założyć rodzinę i wspólnie wychowują dwoje dzieci: Teo i Lunę.
Ostatnio w tabloidzie muzyk chwalił się swoim niezwykle udanym związkiem i pożyciem seksualnym. W "Fakcie" opowiadał o tym, jaką ma bardzo kochaną żonę, która nie ma mu za złe, że czasami spędza noce z innymi kobietami.
- Moja obecna żona jest bardzo wyluzowana. Mamy cudowny, otwarty związek - wyjawił.
ZOBACZ: Żona Tymańskiego zaprosiła kamery TVN-u do łóżka
Okazuje się, że prawda może być zupełnie inna. Maria Tymańska postanowiła zabrać głos w tej kwestii. Również na łamach tabloidu. W krótkim wywiadzie poinformowała, że Tymon minął się z prawdą, ponieważ ona jest monogamistką i nie wiedziała o ekscesach męża. Dochodziły do niej takie słuchy, ale nie miała zamiaru przepytywać ukochanego, co robi w wolnym czasie. Ostatecznie podjęła decyzję o rozstaniu i wówczas wyszło na jaw, że Tymański nie był jej wierny.
Wokalista wyznał matce swoich dzieci, że zdradzał ją także wtedy, gdy opiekowała się dwójką malutkich pociech.
- Od dłuższego czasu dochodziły mnie słuchy, że mój mąż nie dochowuje wierności, ale nie jestem typem detektywa, który sprawdza wiadomości i wypytuje partnera o każdy szczegół. Nie będę ukrywać, że informacja o nie jednej, a wielu zdradach (zwłaszcza o tych, które wydarzały się, gdy nasze dzieci były malutkie), była dla mnie bolesna, lecz decyzję o rozstaniu podjęłam wcześniej i niezależnie od tej informacji. Był to więc jedynie dodatkowy argument za tym, że była ona słuszna - wyznała Tymańska.
Tymon z kolei twierdzi, że odkrył prawdę o sobie i jest poliamorystą. Muzyk chyba nie zna tego pojęcia i kompletnie nie wie, o czym mówi. Przede wszystkim poliamoria to nie tylko seks i zaspokajanie swoich potrzeb.
- Poliamoryści boją się wizerunku, który kreują im osoby nadużywające tego terminu. Podstawą w poliamorii jest wyrażenie zgody. To nie jest tak, że my sobie zakładamy, czego nasz partner oczekuje. Wszystko musi być wyrażone i określone wprost. Zasady są ustalone i w obrębie tych zasad się poruszamy. Poliamoria oznacza wielomiłość, czyli ten aspekt seksualny jest drugoplanowy. Jest efektem bliskości, namiętności, która może się pojawić między ludźmi. Ale bardziej jest to założenie opierające się na tym romantycznym koncepcie, czyli kochaniu, byciu w romantycznej relacji z więcej niż jedną osobą - powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską Agata Loewe, założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności.
Loewe podkreśla, że czasami ludzie próbują tłumaczyć swoje pewne zachowania, przypisując sobie różne określenia.
- Przez to, że poliamoryści mają wolnościowe konotacje, często przyciągają osoby, które pod tym szyldem próbują się określać i znajdują usprawiedliwienie dla swojego psychologicznego deficytu. I np. ktoś, kto lubi kobiety, nagle znajduje sobie ujście w zabawach. Jest to spore nadużycie. To nie jest tak, że poliamorysta nie może zdradzić, bo jeśli umawia się na pewne zasady i je złamie, to dochodzi do nadużycia - dodaje ekspertka.