Warszawskie Spotkania Teatralne. Przegląd dobrego teatru z jeszcze lepszymi "Dziadami"
Zakończyły się 42. Warszawskie Spotkania Teatralne. Impreza prestiżowa, festiwal dobrego teatru i czas zadumy nad jego sensem. Tegoroczne WST otworzyły głośne "Dziady" Mai Kleczewskiej z Krakowa, które brutalnie punktują współczesną Polskę.
"Teatr jest wolny, teatr jest nasz" – ten manifest płynący z otwarciowych "Dziadów" Mai Kleczewskiej stał się fundamentem tegorocznego przeglądu teatru. Warszawskie Spotkania Teatralne to nie jest kolejny jakiś tam festiwal. To święto teatru zaangażowanego, teatru, który wtrąca się w sprawy społeczne i zachodzi za skórę władzy.
Anna Augustynowicz pokazała spektakl, którym pożegnała się po 30 latach ze swoją dyrekcją w Teatrze Współczesnym w Szczecinie: "Odlot" wg tekstu Zenona Fajfera. Katarzyna Minkowska z zespołem Teatru Polskiego w Poznaniu przygotowała oryginalną adaptację klasycznej powieści Marii Kuncewiczowej: "Cudzoziemka". Na festiwalu pokazano także przedstawienie, które otrzymało grand prix Festiwalu Boska Komedia: "Wujaszek Wania" Czechowa w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej w wykonaniu aktorów Teatru Ludowego w Krakowie. Ten spektakl zestawiono z inną inscenizacją tej samej sztuki, zrealizowaną pod tytułem "Komedia. Wujaszek Wania" z Teatru Zagłębia w Sosnowcu Jędrzeja Piaskowskiego. Ponadto pokazano bardzo współczesne wariacje na temat "Halki" Moniuszki w reżyserii Anny Smolar. Z kolei Teatr im. Horzycy w Toruniu zaprezentował autorski spektakl słoweńskiego reżysera Jerneja Lorenci zainspirowany biblijnymi tekstami "Biblia: Próba". W ramach solidarności z walczącymi z rosyjskim najeźdźcą Ukraińcami pokazano zapis specjalny pokaz sztuki "Złe drogi", autorstwa ukraińskiej autorki, Natalii Worożbyt, przygotowany z aktorami Teatru Dramatycznego przez Aldonę Figurę. Ale królem WST było zupełnie inne przedstawienie.
"Dziady", czyli jak to się robi w Krakowie
Warszawskie Spotkania Teatralne otworzyła najgłośniejsza premiera 2021 roku: "Dziady" Mickiewicza w inscenizacji Mai Kleczewskiej z Teatru im. Słowackiego w Krakowie. Spektakl oburzył wielu przedstawicieli władzy i Kościoła. Małopolska kurator oświaty wprost napisała, że praca Kleczewskiej z zespołem to "emanacja poglądów środowiska, które pragnie kształtować spojrzenie społeczne na współczesną Polskę nie z troską, miłością należną Ojczyźnie, lecz z nienawiścią do jej rodowodu historycznego". Wicepremier i minister kultury Piotr Gliński określił, że inscenizacja Kleczewskiej "przekracza granice akceptowalnej kontrowersji". A marszałek Małopolski Witold Kozłowski ogłosił, że na pewno zwolni dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.
A jakie są "Dziady" Kleczewskiej? Są po prostu prawdziwe. W brutalny sposób – posługując się wybitnym tekstem – punktują współczesną Polskę. Wciąż opartą na bezkrytycznej wierze Kościołowi i klerowi, nietolerancyjną i zatopioną w historycznej obłudzie. Spektakl Kleczewskiej, choć może budzić kontrowersje obsceniczny nie jest. Reżyserka w inteligentny sposób wybrała fragmenty dzieła polskiego wieszcza i doskonale obsadziła w bieżących wydarzeniach. Stąd wątek nietolerancji wobec inności, uciemiężenia polskich kobiet czy akceptacji niemoralnego życia niektórych przedstawicieli duchowieństwa.
W tym niespełna trzygodzinnym przedstawieniu uwagę zwraca scena "Wielkiej Improwizacji". Monolog Konrada (w tej roli kobieta - znakomita Dominika Bednarczyk) pełen goryczy, żalu, niespełnienia przekonuje nieprzekonanych, że Mickiewicz był artystą wybitnym. Zderzenie z jego tekstem jest wyzwaniem, ale też sprawdzianem z umiejętności.
Zespół Teatru im. Słowackiego jest w swoich rolach znakomity, służy pomysłowi reżyserki. Oprócz Bednarczyk zdecydowanie błyszczy demoniczny Senator stworzony przez Jana Peszka. Swą lekką i perfekcyjną grą pokazuje obłudę i okrucieństwo elit.
"Dziady" to absolutne arcydzieło polskiej literatury. Wystawienie tego tekstu zawsze jest wielkim wyzwaniem i łączy się z dużą odpowiedzialnością, dlatego też realizacji "Dziadów" podejmowali się najwięksi twórcy (m.in. Kazimierz Dejmek, Konrad Swinarski, czy Jerzy Grzegorzewski). Krakowska wersja powstała w 120-lecie prapremiery w inscenizacji Stanisława Wyspiańskiego.
"Dziady" – jak każde dzieło sztuki – poddawane były wielu twórczym interpretacjom, inscenizacje "Dziadów" zawsze korespondowały z czasami, w których były wystawiane. "Reżyserka bardzo uważnie podeszła do lektury dzieła Mickiewicza i przefiltrowała je przez polską teraźniejszość. Nie dopisując nic autorowi, podążając za myślą jego i prof. Marii Janion, nie szukając prostych rozwiązań, łatwych diagnoz politycznych, czy tanich prowokacji" – promuje swój spektakl Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie. Po warszawskiej premierze krakowskich "Dziadów" wystarczy tylko potwierdzić, że Kleczewskiej udało się stworzyć przedstawienie ważne, kompletne i dające nadzieję, że dzieła polskich wieszczów zostaną z nami na kolejne dekady. By służyć.
Jakub Panek, dziennikarz Wirtualnej Polski