Wdowa po Zbigniewie Wodeckim znalazła ukojenie. Dba o spuściznę po mężu
[GALERIA]
Zbigniew Wodecki zmarł ponad 2 lata temu. O muzyku wciąż pamiętają jego fani i bliscy. Wdowa jest częstym gościem na krakowskim Cmentarzu Rakowickim, gdzie został pochowany. Była mu wierna przez 46 lat małżeństwa, choć ich relacja nie należała do najłatwiejszych. W ostatnich latach życia Zbigniewa Wodeckiego plotkowano o jego bliskich relacjach z Olgą Bończyk. Rodzina muzyka wciąż mocno przeżywa te pomówienia.
[GALERIA]
Krystyna Wodecka przez lata prowadziła dom, w którym często brakowało męża. Nawet na weselu nie mogła nacieszyć się jego obecnością, bo musiał opuścić je w połowie, aby zdążyć na koncert w Świnoujściu. Tak też wyglądało całe ich życie: on ciągle w drodze, ona dbała o stabilizację. Jednak Zbigniew Wodecki codziennie był z żoną w kontakcie telefonicznym.
[GALERIA]
- Musiałem utrzymać rodzinę. Brałem wszystko z potrzeby i ze strachu - mówił Wodecki. Zwłaszcza, gdy pojawiły się dzieci: Joanna, Katarzyna i Paweł, muzyk poczuł, że spoczywa na nim odpowiedzialność za utrzymanie rodziny. Za to Pani Krystyna za każdym razem pilnowała, aby w domu wszystko było dopięte na ostatni guzik. Zmęczonego po podróży męża witała jego ulubionym rosołem. - Była to zupa obowiązkowa. I nawet jak spotykalliśmy się całą rodziną gdzieś na mieście to...na rosołek - wspomina córka Katarzyna w rozmowie z "Na żywo".
[GALERIA]
Zbigniew Wodecki zdawał sobie sprawę, że z jego sercem jest coraz gorzej. Jednak natłok obowiązków spowodował, że na operację wszepienia by-passów zdecydował się dopiero 3 lata po diagnozie. Zabieg się udał, muzyk już planował kolejne koncerty, ale kilka dni później doznał rozległego udaru mózgu. Najbliższa rodzina często odwiedzała go w szpitalu. Stanem zdrowia Wodeckiego zamartwiała się też Olga Bończyk. Po jego śmierci chciała nagrać piosenkę skomponowaną przez Wodeckiego, którą jej zadedykował. Rodzina odmówiła udzielenie jej praw autorskich do utworu.
[GALERIA]
Po śmierci muzyka jego bliscy skupili się na kultywowaniu pamięci i twórczości Zbigniewa Wodeckiego. - Zajęłam się fundacją. Wszelkie decyzje ważne dla taty i kompozycji, które będziemy wydawać, czy wciąż znajdujemy, podejmuję z mamą na czele - powiedziała Katarzyna Wodecka-Stubbs. Pani Krystynie pozwoliło to zaznać ukojenia w żałobie. Pocieszać może się także słowami zmarłego męża, który chwalił ją w wywiadach: "gdyby nie ona, to wszystko by się rozleciało".