Weronika Rosati odwiedziła grób Andrzeja Żuławskiego. "Była bardzo wzruszona"
Weronika Rosati nie po raz pierwszy spotyka się na sali sądowej z byłym partnerem. W 2010 r. procesowała się z Andrzejem Żuławskim, który w swojej książce stworzył postać łudząco podobną do niej. Jednak po śmierci reżysera odwiedziła jego grób.
Gdy kontrowersyjny artysta napisał "Nocnik", Weronika Rosati szybko zareagowała pozwem. Jej zdaniem fikcyjna postać Esterki związanej z alter ego pisarza odnosiła się do jej relacji z Andrzejem Żuławskim. Wygrała proces i otrzymała 100 tys. zł zadośćuczynienia. Książka trafiła na listę zakazanych tytułów.
Reżyser zmarł w 2016 r. Weronika Rosati nie zdążyła mu wybaczyć przed śmiercią. Mimo to postanowiła okazać mu szacunek i odwiedzić jego grób. W tej kwestii poprosiła o pomoc jego brata, Mateusza Żuławskiego.
Zobacz też: Z tymi co się znają - Lech Janerka
"Po śmierci Andrzeja zadzwoniła do mnie Weronika, że strasznie chciałaby pójść na jego grób i złożyć tam kwiatek, ale nie wie, jak go znaleźć. Spotkaliśmy się przed cmentarzem. Wspólnie poszliśmy na grób, do którego rzeczywiście trudno trafić. Była bardzo wzruszona, no, chyba że jest świetną aktorką" - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Brat reżysera twierdzi, że to o czym mówił i pisał Andrzej Żuławski o swojej byłej ukochanej, znalazło odzwierciedlenie podczas ich spotkania.
"Chciałem z nią porozmawiać, bo poznałem ją na tyle, że wiem, iż są w niej dwie osoby. Jedna to córka swej matki, pretendująca do kariery w Hollywood. Kobieta o chorych ambicjach, gotowa na wszystko, żeby dojść do celu. Druga to inteligentna, dużo wiedząca, fajna osoba. Chce się być z nią, nie tylko z tego powodu, że jest ładna" - wyjaśnił.
Winą za to, jak zakończyła się relacja Weroniki Rosati z Andrzejem Żuławskim, jego brat obarcza matkę aktorki. Twierdzi, że ma ona wobec córki wysokie oczekiwania.
"Uważam, że gdyby nie miała takiej matki, nie wytoczyłaby procesu Andrzejowi. Jak byli razem, widziałem zakochaną Weronikę, widziałem zakochanego Andrzeja. Na cmentarzu spytałem ją: "Ten cały proces to ty czy twoja mama?". Zakręciła oczami, nie wiedząc, jak z tego wybrnąć: "Nie, to ja". "Dlaczego?". "Wyobrażasz sobie, co by było, gdyby moja córka przeczytała kiedyś w »Nocniku«, że jej matka tak się zachowywała?". "Co ty mówisz? Gdy twoja córka przeczyta »Nocnik«, już z własnego doświadczenia będzie wiedziała, jaką ma mamę" - zdradził.
Sam reżyser nie krył się z frustracją, jaka zrodziła się z nim podczas związku z Weroniką Rosati. Dlatego dał upust swoim odczuciom w "Nocniku". Uważał, że odpowiednio przefiltrował rzeczywistość przez literacką fikcję.
"Przecież w mojej książce ciągle przewija się pytanie o to, jak to jest możliwe, że człowiek w tym wieku, z taką przeszłością, z takim obyciem w świecie nagle wpada w sentymentalną pułapkę i wdaje się w coś, w co w ogóle nie powinien się wdawać. Choćby dlatego, że on jest stary, a osoba, z którą się wiąże – młoda. Tyle że on święcie wierzy w swoją Esterkę i chce z niej zrobić porządnego człowieka i interesującą aktorkę. Ostatecznie okazuje się to niemożliwe, bo Esterka przekręcona przez ten nasz neoestablishment, nowobogackich, przez postkomuchów i tzw. salony marzy o skrajnie innym życiu, co w starcu – śmiesznym i zakochanym – budzi rozpacz i ataki furii, w trakcie których wszystko się z niego wylewa" - powiedział w 2010 r. w wywiadzie dla "Newsweeka".