Wiemy, dlaczego Curuś odrzuciła rolę w serialu TVN. Nie chodziło o Gortata czy Farrella
11 mln zł. Tyle może zgarnąć Alicja Bachleda-Curuś. Chodzi o film, który wyprodukuje. I w którym być może zagra.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
- Jakiś czas temu w mediach pojawił się komunikat, że zagram główną rolę w nowym serialu TVN "Pod powierzchnią". Niestety, z przyczyn osobistych i rodzinnych nie będę mogła wziąć udziału w tej produkcji. Raz jeszcze dziękuję za zaufanie w powierzeniu mi tej roli. Serce boli, ale sami wiecie, że życie pisze czasami różne scenariusze – czytamy w oświadczeniu Bachledy-Curuś zamieszczonym na Facebooku.
TVN szybko zastąpił ją Magdaleną Boczarską. A w prasie i serwisach internetowych zaczęły się spekulacje. Że to przez Colina Farrella i kolejne wymogi ugody sądowej dotyczącej łożenia na ich syna przez aktora. Że być może Marcin Gortat nie chce, aby Curuś wracała do Polski. Jednak jak ujawnia "Super Express", powód okazuje się bardziej prozaiczny. Pieniądze.
Z informacji, do jakich dotarł tabloid, wynika, że aktorka postanowiła zostać producentką filmową. Na swój pierwszy film wyłożyła 800 tys. dol., które mogą zwrócić się z nawiązką. Mówi się, że Curuś może zarobić nawet 3 mln dol., a więc sumę nieporównywalną do tej, jaką zaproponowało jej TVN. A przypomnijmy, że chodziło o "zaledwie" 340 tys. zł.
O czym będzie producencki debiut Bachledy?
- Pracuję przy filmie o księżnej Tarnowskiej. Wyjątkowej postaci, która przeżyła dwie wojny. Jeśli nie znajdą odpowiedniej osoby do roli, osobiście ją zagram - mówiła na festiwalu w Chicago.
Rewelacje "Super Expressu" potwierdza osoba związana z amerykańskim rynkiem filmowym.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.