Wydała fortunę na leczenie. Początkowo leki działały
Zaawansowany wiek nie powstrzymywał jej przed pojawianiem się na planie. Prawdziwym utrapieniem Katarzyny Łaniewskiej była choroba, z którą zmagała się w ostatnich latach. Na jej leczenie wydała fortunę.
Katarzyna Łaniewska odeszła w swoim domu w Łodzi. Informacja o jej śmierci trafiła do mediów w poniedziałek 7 grudnia. W czerwcu gwiazda "Plebanii" skończyła 87 lat. Słuszny wiek nie przeszkadzał jej w wykonywaniu zawodu. Ostatnim filmem, w jakim zagrała, okazał się "Koniec świata, czyli kogel-mogel 4". Aktorka niestety nie doczekała jego premiery, film ma bowiem trafić do kin w przyszłym roku.
Aktorka grała mimo ciężkiego schorzenia, z którym zmagała się od kilku lat. Mowa o zwyrodnieniu plamki żółtej. Jak tłumaczy portal ABCzdrowie, to przewlekła i postępująca choroba oczu, która pojawia się u osób powyżej 50. roku życia. W wyniku tej choroby następuje uszkodzenie siatkówki, a szczególnie jej części centralnej, czyli plamki żółtej.
Oni odeszli w 2020 roku
Przyczyną zaburzeń widzenia w przypadku zwyrodnienia plamki żółtej jest nieprawidłowa przemiana materii w komórkach nabłonka barwnikowego i fotoreceptorach, znajdujących się w plamce żółtej. Komórki te przestają funkcjonować i obumierają, co skutkuje pogorszeniem ostrości wzroku.
O swojej chorobie Łaniewska opowiadała w te wakacje na łamach Super Expressu.
- Niestety, taki mój los. Widzę już tylko światło, zarysy postaci i przedmiotów. W domu poruszam się stałą trasą, którą znam doskonale, a roli uczę się ze słuchu. Córka i wnuczek nagrywają mi dialogi na dyktafon, a ja to sobie potem odtwarzam i zapamiętuję. Rodzinę mam wspaniałą - tłumaczyła aktorka.
Wiadomo, że Łaniewska poddawała się terapii, która początkowo przynosiła efekty. Mowa o kosztownych zastrzykach
- Wydałam majątek na leczenie. Na początku pomagały mi zastrzyki, które przyjmuje się do oka, każdy kosztował ponad 3 tys. Przyjęłam ich prawie 30 - tłumaczyła gwiazda "Plebanii".