Zasmucona księżniczka Beatrycze robiła wszystko, żeby nie płakać. W takim stanie opuściła kościół po pogrzebie królowej Elżbiety II
Księżniczka Beatrycze to jedno z ośmiorga wnucząt Elżbiety II. Gdy opuszczała Windsor po pogrzebie babci, była wyraźnie poruszona. Mama musiała ją pocieszać.
Pogrzeb królowej Elżbiety II był trudnym doświadczeniem dla jej najbliższych. Tym bardziej, że uroczystości rozciągnęły się na wiele dni, a sama ceremonia trwała przez kilka godzin. To musiało być męczące - i fizycznie, i psychicznie. Nic więc dziwnego, że w czasie pogrzebu niektórzy dali ponieść się emocjom - np. księżniczka Charlotte, która ma przecież tylko siedem lat. Pogrzeb wpłynął też na jej rodziców i innych członków rodziny. Nawet księżna Meghan uroniła łzę.
Kamery śledziły dzieci i wnuczęta królowej i w czasie pogrzebu, i tuż po nim, gdy kolejno opuszczali kaplicę św. Jerzego w Windsorze. Pod kościół podjeżdżały czarne auta, zabierając royalsów. Uroczystości były transmitowane na całym świecie, przed ekranami telewizorów zasiadły, według wstępnych szacunków, ponad cztery miliardy ludzi. To nie był więc czas na to, aby dać upust smutkowi.
Ale nie wszyscy dali radę do końca dzielnie się trzymać. Książę Edward w trakcie ceremonii w Opactwie Westminsterskim miał chwilę słabości - sytuację uratowała jego żona. Z kolei tuż po pogrzebie w Windsorze bardzo zasmucona była księżniczka Beatrycze, która robiła wszystko, aby się nie rozpłakać. Mama, Sarah Ferguson, musiała ją przytulić i szepnąć kilka słów pocieszenia. Tuż obok był też mąż 34-latki Edoardo Mapelli Mozzi.
Wsparcie najbliższych przyniosło efekt. Księżniczka wsiadała do auta już uspokojona.