"Zdechniesz, podróbo!". Karolina Leszko, wokalistka Złotego Maanamu, wzbudza nienawiść
- Marek Jackowski przepowiedział, że będzie mi ciężko, bo będę atakowana. Teraz wiem, o czym mówił - mówi w rozmowie z WP Karolina Leszko, wokalistka grupy Złoty Maanam. Zespół twierdzi, że ma prawo wykonywać piosenki Kory i Jackowskiego, co wzbudza ekstremalne reakcje fanów.
„Szmato pier…” – zaczyna się wpis internauty na FB Karoliny Leszko. To tylko jeden z wulgarnych komentarzy. Jej wina? Śpiewa piosenki Maanamu wraz z trzema byłymi muzykami grupy.
„To ty powinnaś gnić w trumnie, nie Kora” – piszą do niej. – „Zdechniesz, obrzydliwa podróbko”.
Pytam, jak się z tym czuje? - Groził kiedyś panu ktoś śmiercią? Jeśli nie, to nigdy panu tego nie życzę. Mam malutkie dzieci, więc mam dla kogo żyć - mówi Leszko.
Groźby karalne już zostały zgłoszone na policję.
Leszko pochodzi z Wałcza. Miała tu swoje zespoły amatorskie, ale jednocześnie próbowała szczęścia w programach talent show. Trzy razy występowała w „Szansie na sukces”. Nie wygrała. Ale w trzecim występie, gdy gościem był zespół Maanam, bez Kory, wpadła w oko Markowi Jackowskiemu.
Leszko wspomina: - Byłam w „Szansie na sukces” trzy razy . Po drugiej „Szansie” robiłam już swój projekt z Andrzejem Puczyńskim, byłym szefem wytwórni Universal, który chciał mi pomoc nagrać mój solowy materiał. Mówił, że mam rockową duszę i głos. I wtedy Elżbieta Skrętkowska, reżyserka „Szansy”, zadzwoniła po raz trzeci, mówiąc: - Karolina musisz być trzeci raz w programie, bo Marek Jackowski przylatuje z Włoch i szuka wokalistki. Uważam, że pasujesz idealnie!
Wystąpiła więc. Wspomina: - Trema mnie zjadła, pomyliłam zwrotki, czego nie pokazali w programie, bo nagraliśmy dubla. Zostałam wyróżniona, ale nie wygrałam. Marek Jackowski po programie wręczył mi wizytówkę i od tamtej pory zaczęła się nasza przyjaźń muzyczna i prywatna. Wiele mi pomógł. Do dziś przyjaźnie się z jego żoną Ewą i mam jej poparcie.
Leszko po „Szansie” zaczęła nawet nagrywać z Jackowskim wspólny materiał. Zaśpiewała w jego utworze „Miasto miłości”. Jak wspomina Jackowskiego ?
- Za każdym razem, gdy pytają mnie o niego, mam kluchę w gardle. Był ciepłym, otwartym, bardzo wrażliwym człowiekiem Ale też upartym . Ciągle wytykał mi błędy. Chodziłam więc na lekcje techniki wokalu, by być lepsza. Marek bardzo mi pomógł prywatnie, psychicznie, w trudnych dla mnie chwilach. Był bardzo wierzący.
Jednak śmierć Jackowskiego w 2013 roku przerwała ich współpracę.
Karolina to nie Kora
Na początku lat dwutysięcznych artystyczne drogi Kory i Marka Jackowskiego zaczęły się rozchodzić. Jackowski postanowił więc w pewnym momencie zebrać dawnych muzyków Maanamu, z - jak to nazywał „Złotego Składu” - dodać nową wokalistkę i zacząć od zera z nowym zespołem. Ale jego śmierć przerwała te plany.
Jednym z tych muzyków był wieloletni gitarzysta grupy Ryszard Olesiński:
- Gdyby Marek nagle nie umarł i stał tu dzisiaj przy nas, nie byłoby tych wszystkich spekulacji, czy mamy jako Złoty Maanam prawo grać te utwory, czy nie. Karolina by normalnie śpiewała. Wszystko byłoby jasne. A tak…
A tak zaczęły się ataki na zespół, że chcą zarobić na śmierci Kory, że Karolina Leszko nieudolnie ją kopiuje, że powinni się rozwiązać, bo Kora nie życzyła sobie ich występów, nazywając ich w pewnym momencie „hienami cmentarnymi”.
Rzeczywiście Kora w wywiadzie mówiła: - Nie mam nic przeciwko tym muzykom, kiedyś ich nawet bardzo lubiłam. Tej dziewczynie, Karolinie Leszko, też życzę, aby zrobiła wielką karierę, ale pod swoim nazwiskiem. Wszystko w dosyć okrutny sposób zbiegło się ze sobą: śmierć Marka, moja choroba i próba zawłaszczenia nazwy Maanam. Byli koledzy zachowują się jak hieny cmentarne. Może właśnie to byłaby odpowiednia dla nich nazwa?
Ryszard Olesiński ze Złotego Maanamu: - Już dawno wybaczyłem Korze te słowa. Wiem, że Kora była wtedy w trudnej sytuacji. Marek odebrał jej wtedy możliwość używania nazwy Maanam i wskazał Karolinę jako nową wokalistkę. Rozgoryczenie musiało być ogromne i wylało się na nas.
Karolina Leszko mówi mi dziś: - Kora była jedna. Ale Marek mnie wybrał i twierdził, że mam to coś. Tęsknił za sceną, dlatego stworzył Złoty Maanam. Mówił mi, że będzie mi ciężko i że będę atakowana. Teraz wiem, o czym mówił. Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Jak Leszko czuje się teraz, śpiewając piosenki Kory? Mówi: - Ja ciągle się uczę. Musiałam włożyć wiele pracy, by dorównać kolegom z zespołu. Na koncerty przychodzi wielu ludzi. Jeśli się kocha muzykę, to robi się to wszystko z serca. Nie pisałam tekstów tych starych utworów Maanamu i tym bardziej mi ciężko, bo muszę starać się zrozumieć, co chciała przekazać Kora. Staram się robić to na swój sposób, przy okazji szanując jej całość. Nie będę hipokrytką mówiącą, że Kora była moja idolką, bo tak nie było. Dlatego odpieram zarzuty, że się na nią kreuję, czy że ją naśladuję. Urodziłam się w innych czasach, co nie znaczy, że nie słuchałam Maanamu.
Olesiński: - Kora miała różne okresy. Była brunetką, blondynką, była łysa, miała włosy długie i krótkie. To jak ma się teraz czesać Karolina, żeby nie było zarzutów, że się „robi” na Korę?
Złoty Maanam to nie Maanam
Czy Leszko uważa, że zespół Złoty Maanam ma prawa do muzyki Kory i Jackowskiego? Wokalistka mówi: - Ja staram się nie mieszać w kwestię praw autorskich. Ja nie byłam w Maanamie i go nie tworzyłam. To moi koledzy z zespołu pracowali na dorobek przez 30 lat. Ale Ewa Jackowska [żona Marka – red.] z córkami dała nam notarialną zgodę i potwierdziła wolę męża, a na dodatek współzałożyciel Maanamu, Miło Kurtis, wyraził zgodę na piśmie na Złoty Maanam.
Czy zespół robi sobie teraz, po śmierci Kory, reklamę, żeby zarobić na tym tragicznym wydarzeniu?
Leszko: - My nie zrobiliśmy sobie reklamy po śmierci Kory. My gramy od ponad czterech lat – nieprzerwanie. Robimy swoje poza show biznesem. To fani Kory lub menadżerka Kory [Katarzyna Litwin – red.] nakręciła ten cyrk. Ta niechęć do nas była od początku. Ale ja mam czyste serce w tym temacie. Sama Ewa Jackowska prosiła mnie, mówiąc: - Karolina śpiewaj, bo tego chciał mój Mareczek. Spełniam więc jego wolę. Najbardziej lubię śpiewać utwór „Miasto miłości”, który nagrałam z Markiem przed jego śmiercią. Jeśli chodzi o stare utwory bardzo lubię „Się ściemnia”. Jest w moim stylu - mocno rockowy .
Olesiński: - Na Karolinę jest ogromny hejt. Wśród fanów Kory większość to oczywiście racjonalnie myślący, porządni ludzie. Ale są też groźne wyjątki – jakieś ekstremum. Te groźby pod jej adresem są na granicy prawa.
Kto jest hieną?
Menadżerka Katarzyna Litwin powiedziała w WP.pl: - Kora zmarła 28 lipca, czyli niespełna miesiąc temu, a zespół Złoty Maanam gra koncerty wykorzystując nazwę Maanam bez porozumienia z rodziną artystki i twierdząc, że w ten sposób chcą oddać hołd Korze. Jednak gdyby jeszcze żyjąca Kora chciała współpracy z tym zespołem, to zapewniam, że by się to wydarzyło. Ale takiej współpracy i żadnego błogosławieństwa ze strony Kory nie było. Każdy zespół, nawet weselny, może grać te piosenki, nie zmieniając linii melodycznej, ani tekstu utworu. Takie jest prawo. Ale jest też ludzkie sumienie i pytanie, czy można wykorzystywać śmierć Kory i zarabiać na tym.
Ryszard Olesiński: - Pani Litwin nie ma prawa mówić nam, czy my możemy używać nazwy czy nie. Założycielem Złotego Składu, Złotego Maanamu, jest sam Marek Jackowski. On się cieszył na to wszystko. Ale nagle zmarł. A teraz jesteśmy ofiarami. My gramy regularnie od czterech lat, gdy ktoś nas zaprosi na koncert. Various Manx miał trzy, cztery wokalistki i nikogo to nie denerwowało. A wobec nas jest ogromna agresja!
- Macie prawo do tych piosenek? - pytam.
Olesiński: - My nie gramy tych piosenek do kotleta. Ja grałem w Maanamie cztery dekady, od lat 70. do 2003 roku. Ja go współtworzyłem. Ja w każdym utworze mam swój wkład. To nie są covery! Ja gram swoje, jak zawsze grałem. I to właśnie my powinniśmy te piosenki grać, bo kto inny? Żyję z czegoś innego i nie mam parcia na pieniądze. Nie dorabiamy na śmierci Kory. Tantiemy z naszych koncertów dostają, przez ZAIKS, spadkobiercy autorów, czyli rodziny Marka i Kory. Nagrałem dla Kory utwór „Olga” i udostępniłem go za darmo w sieci. Czy gdy inni wykonawcy będą śpiewać piosenki Kory na koncercie wspominkowym, to nazwiemy wszystkich hienami?
Karolina Leszko: - Nie przestaniemy grać. Sezon plenerów się kończy. W niedzielę gramy w Zakliczynie - ostatni plener. A potem zaczynają się eventy i koncerty klubowe. Mamy trzy nowe utwory, a reszta to stary, dobry Maanam.