Żebrowska o macierzyństwie. "Nie mam poczucia, że się obnażam"
Aleksandra Żebrowska niczego się nie wstydzi
Ola Żebrowska to jedna z celebrytek, które są bardzo otwarte i nie unikają niepotrzebnego koloryzowania. Praktycznie zawsze stawia na naturalność. Wystarczy spojrzeć na jej posty na Instagramie, które są szeroko komentowane przez internautów. W przeważającej większości bardzo pozytywnie. Jak doskonale wiadomo, żona Michała Żebrowskiego w sierpniu ubiegłego roku po raz trzeci została mamą. Najmłodszy syn otrzymał imię Feliks. Pojawienie się niemowlęcia pozwoliło jej na nowo odkryć macierzyństwo. To właśnie o nim opowiedziała w ostatniej rozmowie z magazynem "Gala".
Gdy na wstępie dziennikarka zapytała ją o to, dlaczego dopiero po urodzeniu trzeciego dziecka postanowiła być tak aktywna w tym temacie w internecie, Żebrowska odparła, że nauczyła się korzystać z Instagramu. Na pytanie, jaki jest sens pokazywania blizny po cesarskim cięciu, karmienia piersią, nagiego zdjęcia w trzecim trymestrze ciąży, odpowiedziała, że chodzi tu o coś ważnego, a często pomijanego.
– Blizny, cellulit - to wszystko są tematy, o których rzadko się mówi, które dla niejednej z nas są trudne, często krępujące. Jednocześnie są nieodłączną częścią naszej codzienności. Dlaczego mamy godzić się na to, że są czymś na tyle intymnym, że musimy się z tym mierzyć w samotności? Osobiście dużo łatwiej jest mi spojrzeć na własne niedoskonałości, kiedy widzę, że wiele innych kobiet nie tylko je ma, ale jeszcze potrafi je u siebie polubić – wyznała.
Żebrowska potwierdziła, że jest osobą, która niczego się nie wstydzi. – Nigdy nie miałam poczucia, że się "obnażam". Wyjątkowość i piękno mediów społecznościowych polega na tym, że każdy może używać swojego konta w słusznym według siebie celu – powiedziała.
W innym miejscu wyraziła radość z powodu tego, że zmienia się postrzeganie urody. – Coraz więcej kobiet i dziewczyn zaczyna dostrzegać piękno w swoim naturalnym wyglądzie. (…) Nie boimy się pokazywać naszej prawdziwej cery z niedoskonałościami - przecież właśnie taką ma większość z nas. Nie wspominając już o naszych brzuchach, udach czy pupach – czytamy.
Na koniec zapytano ją, czego nauczyły ją doświadczenia związane z macierzyństwem. – Chyba tego, żeby być dla siebie samej bardziej wyrozumiałą i dać sobie więcej czasu na poukładanie wszystkiego, na dojście do siebie – rzekła. Na koniec dodała, że "pokazywanie prawdy o macierzyństwie nie jest jakimś wyczynem, okupionym cierpieniem czy przypłaconym ceną". – Przynajmniej u mnie dzieje się to raczej naturalnie i bardzo podnosi mnie na duchu fakt, że w tej prawdzie nie jestem sama – zakończyła.