"Raczej nie przeżyje"
Talentem wokalnym Zenek Martyniuk wykazywał się od pierwszych dni, chociaż jako niemowlak był chucherkiem.
- Nie raz słyszałem od wujków: "A pamiętasz, jak dziadek Mikołaj mówił, że Zenek taki malutki i raczej nie przeżyje"? Urodziłem się w sianokosy. Na wsi to było normalne, jak przychodził okres żniw, wszystkie kobiety szły razem w pole. I mama poszła, a dziadek został ze mną malutkim. Poszedł nabrać wody ze studni, a ja krzyczałem wniebogłosy. "To chyba jakiś śpiewak będzie", powiedział wtedy - opowiadał piosenkarz w rozmowie z Wirtualną Polską.
Miłość do muzyki zaszczepiła mu babcia.
- W wojsku była radiotelegrafistką. Śpiewała mi po rosyjsku. Znała masę ludowych przyśpiewek i ja dwu, trzy, czterolatek tym nasiąkałem. Ich melodyjnością. I do dziś uważam, że są najfajniejsze. Jak to się mówi "duszaszczypatielnyje", czyli łapiące za serce - wspominał dzieciństwo na Podlasiu.