Kazik nie zna historii? Skandaliczna koszulka muzyka
W najnowszym klipie Kazik Staszewski wygraża Jackowi Sasinowi i pomstuje na TVP. Jednak uwagę zwraca też coś innego. Mowa o koszulce lidera Kultu, która u wielu może budzić niesmak. O co chodzi?
Sporo kontrowersji wzbudził niedawno teledysk do piosenki "Oddział beznadziejnych przypadków" zespołu Satori, w którym gościnnie pojawił się Kazik Staszewski. Tekst kawałka opowiada o dramatycznej sytuacji polskiej służby zdrowia, padają też ostre słowa krytyki pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, Jacka Sasina i TVP. W ciągu niecałego tygodnia od premiery wideo wyświetlono prawie milion razy. W klipie pojawiają się też wizualne aluzje do "Wiadomości" TVP, jednak większe kontrowersje powinno wzbudzać coś innego. To koszulka Kazika Staszewskiego.
Skandale 2020. O nich było naprawdę głośno
W klipie lider Kultu ma na sobie czarny t-shirt ze stylizowanym napisem "Boer Wars", typograficznie nawiązującym do serii George'a Lucasa, czyli "Star Wars". Śmieszna gra słów? Na pierwszy rzut oka tak. Jednak wojny burskie oraz ich pokłosie stanowią tragiczny rozdział w historii Afryki, a ich skutki odczuwalne są do dziś.
Burowie (dosłownie chłopi w języku niderlandzkim) byli potomkami holenderskich, niemieckich i francuskich osadników, którzy przybyli Kolonii Przylądkowej w południowej Afryce w XVII i XVIII w., gdzie w 1806 r. władzę przejęli Brytyjczycy.
Wielonarodowościowe środowisko łączyła od początku wspólna religia – konserwatywny kalwinizm, który Burom dał tożsamość. Przyjęli oni koncepcję narodu wybranego, kierując się doktryną predestynacji przeszczepioną na grunt afrykański. W skrócie: biali rządzili i posiadali, "nieczyści" czarni "zostali stworzeni" do pracy fizycznej.
Burowie uznali, że mają nie tylko prawo do panowania nad ziemią, ale także nad rdzenną ludnością koczowniczą. Tubylcy byli więc siłą osiedlani i nawracani, a niewolnictwo zaczęło być postrzegane jako środek ewangelizacyjny. Do tego dochodziła niechęć do innych białych oraz innych emigrantów.
Kolejnym elementem scalającym społeczność był wyodrębniony z niderlandzkiego język afrikaans. Potomków Burów nazywa się Afrykanerami.
Brytyjskie idee oświeceniowe, m.in. zniesienie niewolnictwa, odnoszenie się z szacunkiem do tubylców i liberalny system prawny były dla skrajnie konserwatywnych Afrykanerów nie do zaakceptowania, zwłaszcza że uderzały w ich majątki. W 1835 r. doszło do masowej emigracji, tzw. Wielkiego Treku. W jego wyniku powstały republiki burskie, o które toczyły się wojny z Brytyjczykami na przełomie XIX i XX w.
W obu przypadkach konflikty zostały krwawo stłumione przez Koronę. W ich wyniku w 1910 r. utworzono dominium brytyjskie o nazwie Związek Południowej Afryki, w 1961 r. przekształcony w niepodległe państwo. Władzę w nim sprawowali Afrykanerzy, którzy wprowadzili serię praw, de facto sankcjonując panującą od dawna dyskryminację rasową.
Nacjonalizm afrykanerski odegrał kluczową rolę w funkcjonowaniu apartheidu, opartego na przekonaniu wyższości białej rasy nad ludnością kolorową. Formalnie apartheid funkcjonował w latach 1948-1994. W tym czasie Afrykanerzy stanowili zaledwie 17 proc. ludności kraju i posiadali 87 proc. ziemi. Za to niebiali byli pozbawieni praw obywatelskich.
ONZ w 1968 r. uznało apartheid za zbrodnie przeciwko ludzkości. Dziś do wojen burskich, symbolizujących walkę o wolność i dążenia separatystyczne, odwołuje się skrajna rasistowska prawica. Ta sama nazywająca Janusza Walusia, odsiadującego dożywocie za morderstwo Chrisa Haniego, bohaterem.