Podano przyczynę śmierci Jamesa Caana. Był legendą Hollywoodu
James Caan zmarł 6 lipca w wieku 82 lat. Emerytura była dla niego abstrakcją. Nie oszczędzał się do końca. Przez ostatnie 10 lat zagrał w 26 filmach. Rodzina podała właśnie oficjalną przyczynę jego śmierci.
James Caan należał do pokolenia hollywoodzkich gwiazd, które zaczynały w latach 60. i były wielkimi admiratorami metod Konstantyna Stanisławskiego w amerykańskim aktorstwie. To technika oparta na realizmie psychologicznym postaci. Pod tym względem Caana można postawić w jednej linii z Alem Pacino czy Robertem de Niro.
Fani Jamesa Caana najbardziej cenią sobie rolę Sonny'ego w "Ojcu chrzestnym". Wielu z nich uznaje ją za majstersztyk, który wynosi tę postać znacznie ponad tragizm Michaela czy Vito Corleone. Z kolei scena śmierci Sonny'ego przy autostradzie uchodzi do tej pory za jedną z najwybitniejszych w całej kinematografii. Inscenizacją i ładunkiem emocjonalnym konkuruje z takimi arcydziełami, jak poszatkowanie kulami Bonnie i Clyde'a, rosyjska ruletka Nicka w "Łowcy jelenii" czy zaszlachtowanie do muzyki Doorsów pułkownika Kurtza w "Czasie apokalipsy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ojciec chrzestny (1972)
Jak podaje serwis Page Six, James Caan od lat zmagał się z choroba wieńcową i to ona przyczyniła się do jego śmierci. Bezpośrednim powodem zgonu był atak serca.
Każde pożegnanie tego giganta Fabryki Snów wydaje się banalne, może poza dwoma wyjątkami.
"Uwielbiałem z nim pracować. To jedyny Żyd, jakiego znam, który potrafił rzucać lassem" - napisał w pożegnaniu Rob Reiner, który reżyserował Caana w "Misery".
"Ta śmierć jest po prostu do bani" - wyznał szczerze aktor Jon Lovitz.
Trwa ładowanie wpisu: twitter