Zofia Zborowska o trudnościach swojej ciąży
Pod koniec marca Zofia Zborowska mocno zaskoczyła wszystkich informacją, że po raz pierwszy zostanie matką. Dopiero wtedy wyszło na jaw, że aktorka wraz z mężem, siatkarzem Andrzejem Wroną, przez 7 miesięcy ukrywali tę nowinę nawet przed najbliższą rodziną. Jednak córka Wiktora Zborowskiego chwilę później wyjawiła, że jej ciąża nie należy do najłatwiejszych. Okazało się, że kobieta choruje na trombofilię, czyli wrodzoną nadkrzepliwość. To oznacza dla niej, że przez całą ciążę i okres połogu musi brać zastrzyki.
Przemyślenia Zborowskiej na ten temat odbiegają od tego, do czego przyzwyczaiły nas w większości inne gwiazdy show-biznesu. W najnowszym wpisie na Instagramie Zborowska po raz kolejny zdobyła się na szczere wyznanie o swojej ciąży.
Aktorka już na wstępie podkreśliła fakt, że pierwszy trymestr jej ciąży przepełniony był strachem, mdłościami i okrutnym zmęczeniem. W żaden sposób nie mogła sobie z tym poradzić. Miało to nawet wpływ na jej życie zawodowe. "Musiałam leżeć plackiem przez miesiąc, zrezygnować z dwóch seriali i po prostu czekać. Nie wyobrażam sobie jak trudne musi być leżenie przez całą ciążę, a przecież tak wiele kobiet ma właśnie takie doświadczenie. Jesteście wielkie i kłaniam się przed wami w pas" – napisała.
Zborowska przyznała, że w II trymestrze było jeszcze gorzej, ale nie chciała wyjawić wszystkich szczegółów, by nie przerazić osób z rodziny. "Gdy rozpoczął się II trymestr, gdzie niby jest już 'bezpiecznie i fajnie', musiałam zderzyć się z diagnozą, która zmroziła mnie na ok 1,5 miesiąca. Nie wchodzę w szczegóły, bo zapewne jutrzejsze nagłówki zmroziłyby krew w żyłach dużej części naszej rodziny, która nie miała o tym wszystkim pojęcia. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a ja wyszłam z tej sytuacji tylko z blizną i większą ilością siwych włosów” – wyznała.
W dalej części jej wpisu pojawiło się nawiązanie do głośnej ostatnio sprawy ze słowami Agnieszki Kaczorowskiej.
Zborowska w swoim długim wpisie wyjawiła, że w życiu nie dbała o siebie tak, jak robi to teraz. "Mam na myśli nawadnianie się, walkę o to, aby jednak jeść zdrowo (mimo że najchętniej, o zgrozo, jadłabym drożdżówki i frytki) czy pamiętanie by przyjmować codzienną dawkę leków, zastrzyków oraz supli. Trochę śmieszy mnie to, że pierwszy raz w życiu dzień zaczynam od bardzo skrupulatnej i długiej rutyny dbania o cerę (dopadł mnie ciążowy trądzik). Fajnie byłoby kontynuować tę rutynę i po ciąży" – czytamy. Aktorka chodzi też na masaże drenujące i ma zajęcia z medytacji.
Jak tłumaczy, wszystko robi dla swojej nienarodzonej jeszcze córki. Stąd nie kryje smutku, gdy czyta o tym, że ktoś zarzuca jej, albo jakiejkolwiek innej kobiecie zaniedbanie. "Nigdy nie wiesz, jaka historia kryje się za każdą z nas. Dla kogoś wstanie z łóżka to już jest sukces. Ja, jak mam siłę, to wjeżdża make up i kiecka, ale błagam nie oceniajmy po wyglądzie. Nie narzucajmy sobie tej chorej presji. Bądźmy dla siebie wyrozumiali, wspierajmy się. Moje postrzeganie kobiet w trakcie trwania ciąży niebywale się zmieniło i bardzo mnie to wzrusza. Jestem waszą fanką. Bez kitu" – zakończyła.
Te słowa są nawiązaniem do wpisu Agnieszki Kaczorowskiej, znanej z roli Bożeny Kazuń w "Klanie". Aktorka zabrała głos w temacie "mody na brzydotę", którą obserwuje na ulicach i Instagramie. I bardzo jej się to nie podoba. Kaczorowska zamieściła długi wpis, w którym zawarła swoje spostrzeżenia. To wywołało lawinę krytycznych komentarzy. Następnego dnia już przepraszała za to, ale zaznaczyła, że swojego zdania na temat "mody na brzydotę" wcale nie zmienia.