Matka Filipa przeszła piekło. Trafiła w ręce słynnego lekarza
Alicja Battenberg, matka księcia Filipa, to postać niezwykła, którą od chwili narodzin życie boleśnie doświadczało. Głuchota, wojna czy schizofrenia - to tylko niektóre dramaty, z którymi przyszło jej się zmierzyć. Jej życie naznaczone było też głęboką wiarą i heroizmem. Jednak dla własnych dzieci nie była ideałem matki. W życiu Filipa była prawie nieobecna.
W piątek 9 kwietnia zmarł książę Filip. Za dwa miesiące obchodziłby setne urodziny, ale i tak zapewnił sobie tytuł najdłużej żyjącego małżonka brytyjskiego monarchy. Wraz z Elżbietą II przeżyli wspólnie ponad 70 lat. W tym czasie doczekali się czworga dzieci, ośmiorga wnucząt i dziesięciorga prawnuków. I choć - jak podkreślają znawcy brytyjskiej rodziny królewskiej - ich małżeństwo nie było idealne, trwali w małżeńskiej przysiędze. Wygląda na to, że księciu Filipowi udało się stworzyć rodzinny dom, którego sam tak naprawdę nie doświadczył. Jego dzieciństwo było naznaczone wojną i chorobą psychiczną matki.
Późniejszy książę Edynburga był najmłodszym z czworga dzieci Alicji Battenberg i księcia Andrzeja. Gdy miał półtora roku, jego rodzice musieli uciekać z Grecji. Dostali się do Francji, gdzie księżna Alicja zbliżała się do Boga i jednocześnie oddalała od zmysłów.
Kiedy książę Filip miał zaledwie 9 lat, jego matka przeszła poważne załamanie nerwowe, a potem przymusowe leczenie. To wszystko sprawiło, że w życiu przyszłego małżonka brytyjskiej królowej matka była niemal nieobecna. "Do 15. roku życia nie wysłała mu nawet jednej kartki na urodziny. Czuł się tak, jakby nie miał matki – do dziś niechętnie o niej rozmawia" - można przeczytać w książce "Elżbieta II. O czym nie mówi królowa" Marka Rybarczyka. Poznajcie niezwykłą historię matki Filipa.
Kryzys w rodzinie królewskiej. Autorka książki o Meghan ostro o monarchii
Naznaczona od urodzenia
Urodziła się w Windsorze w 1885 r. Tuż po narodzinach zdiagnozowano u niej głuchotę. Jednak Alicja była uparta i bardzo pojętna. Mimo kalectwa szybko nauczyła się mówić, czytać z ruchu warg i posługiwać się czterema językami. W 1902 r. uczestniczyła w koronacji Edwarda VII i nieprzytomnie zakochała się księciu Andrzeju, młodszym synu króla Grecji. Miała wtedy 17 lat. Rok później odbył się ślub, na którym Alicja wywołała swój pierwszy skandal.
Podczas składania przysięgi małżeńskiej nie zrozumiała pytań i odpowiedziała odwrotnie niż powinna. Powód? Pan młody miał zbyt bujny zarost i Alicja nie potrafiła odczytać, co mówi.
Wyobraźcie sobie konsternację gości, kiedy usłyszeli, jak na pytanie "Czy bierze ślub z własnej woli" zamiast "Tak" odpowiedziała "Nie". Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej z kolejnym pytaniem "Czy obiecała rękę innemu". Tu Alicja również udzieliła niewłaściwej odpowiedzi. A to dopiero początek tej niezwykłej historii.
Urodzony na stole
Alicja i Andrzej zamieszkali w Grecji. To tam 10 czerwca 1921 r. na Korfu przyszyło na świat ich ostatnie dziecko i jedyny syn Filip. Przyszły mąż Elżbiety II i książę Edynburga urodził się na stole kuchennym w willi Mon Repos. 18 miesięcy później Filip wraz z rodzicami i 4 siostrami musiał opuścić ojczyznę.
11 września 1922 r. jego wuj Konstanty I został zmuszony do abdykacji w wyniku wojskowego przewrotu. Nowy rząd rozstrzelał kilku generałów i ministrów, życie księcia Andrzeja było też w niebezpieczeństwie. Wraz z Alicją i dziećmi opuścił Grecję na pokładzie brytyjskiego statku HMS Calypso.
Mówi się, że te wydarzenia mocno odbiły się na psychice księżnej Alicji. I doprowadziły do dramatu.
Jezus i Budda
Alicja wraz z rodziną zamieszkała na peryferiach Paryża. Księżna rozpoczęła pracę w sklepie dobroczynnym, wspierając greckich uchodźców. W tym samym czasie przeszła duchową przemianę, a w 1928 r. dołączyła do Greckiego Kościoła Prawosławnego. Zimą tego samego roku Alicja zaczęła się dziwacznie zachowywać.
Opowiadała, że kontaktuje się z Buddą i Jezusem, którzy mieli przekazywać jej boskie instrukcje. To nie wszystko, twierdziła też, że potrafi uzdrawiać. Niektórzy historycy uważają, że przyczyniła się do tego trauma, jaką przeżyła w Grecji. Drżała o dzieci, a jej mężowi groziła przecież egzekucja.
Stan Alicji pogarszał się, aż po kilku załamaniach nerwowych w 1930 r. zdiagnozowano u niej schizofrenię paranoidalną.
Królik doświadczalny Freuda
Księżna została siłą i wbrew swej woli odseparowana od rodziny i wysłana na leczenie. Trafiła do ośrodków prowadzonych przez protegowanych Zygmunta Freuda. Najpierw leczono ją w Berlinie, skąd trafiła do szwajcarskiego Kreuzlingen.
Początkowo poddano ją psychoanalizie, ale kiedy rezultaty okazały się mizerne, Freud zasugerował bardziej radykalne środki. Jego zdaniem urojenia religijne miały źródło w jej seksualnej frustracji. Aby ją wyeliminować, Freud zalecił naświetlanie jajników w celu przyspieszenia menopauzy.
Przez kolejne dwa lata Alicja była poddawana bezskutecznemu "leczeniu" w zakładzie zamkniętym, w którym przetrzymywano ją w brew jej woli. Prawdą jest, że wielokrotnie próbowała uciekać z kliniki. W końcu przeniesiono ją na leczenie do Meran, wioski w północnych Włoszech.
Wyrzekła się dzieci
Kiedy terapia dobiegła końca, księżna Alicja była już innym człowiekiem. Nie wróciła do rodziny. Rozpoczęła podróż po Europie, ukrywała swoją tożsamość i konsekwentnie unikała kontaktów z krewnymi, także dziećmi. W 1937 r. pojawiła się na pogrzebie córki, która wraz z mężem i dziećmi zginęła w katastrofie lotniczej. To tam po raz pierwszy od wielu lat spotkała swego męża Andrzeja. Rok później wróciła do Aten, wynajęła skromne mieszkanie i poświęciła się pomocy ubogim.
Pracowała dla Czerwonego Krzyża, organizowała dożywianie bezdomnych, sprowadzała leki ze Szwecji. W 1943 r. ukrywała w swoim mieszkaniu owdowiałą Żydówkę z dwójką dzieci. Podczas przeszukania udawała, że nie rozumie pytań gestapo. Zasłaniała się swoją głuchotą.
W 1949 r. Alicja założyła swój własny zakon kontemplacyjny sióstr Marty i Marii. Powołała też szkołę zakonną i dom opieki dla starców i rekonwalescentów. Środki pozyskiwała m.in. z USA, gdzie kilkukrotnie wyjeżdżała.
O Filipie niemal zapomniała. Wychowaniem najmłodszego z jej czworga dzieci zajął się lord Louis Mountbatten, który godnie zastąpił mu ojca i był także opoką dla jego syna, księcia Karola.
Przed śmiercią rozdała majątek
"Przed ślubem Elżbiety i Filipa w 1947 r. nalegała, aby pozwolono jej wystąpić w opactwie westminsterskim w habicie. Po interwencji królowej Elżbiety (matki Elżbiety II) Filipowi udało się odwieść księżną od tego pomysłu" - pisze Rybarczyk.
W końcu Alicja pojawiła się na ceremonii w skromnej kremowej sukience. Ale na koronację Elżbiety II w 1953 r. postawiła na swoim i przywdziała habit.
W 1967 r. w wyniku kolejnego zamachu stanu musiała opuścić Grecję. Zamieszkała w pałacu Buckingham. Zmarła dwa lata później. Cały swój majątek przekazała ubogim.
Na jej prośbę pochowano ją w cerkwi św. Marii Magdaleny w Jerozolimie. W 1993 r. Yad Vashem przyznał księżnej Alicji tytuł Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata.
"Podejrzewam, że nigdy nie myślała o tym, co robiła jako o czymś szczególnym. Była osobą głęboko wierzącą i uważała, że pomoc ludziom w ciężkim położeniu jest czymś całkowicie ludzkim" - mówił książę Filip podczas uroczystej ceremonii.
W 2018 r. grób prababci po raz pierwszy odwiedził książę William.