Andrzej "Pudel" Bieniasz nie żyje. Jacek Królik wspomina artystę
Informacja o śmierci Andrzeja "Pudla" Bieniasza wstrząsnęła wszystkimi. Muzyk zmarł w nocy z 19 na 20 stycznia br. Współzałożyciel Pudelsów miał 67 lat. Słynny gitarzysta Jacek Królik w pięknych słowach wspomniał artystę.
Andrzeja "Pudla" Bieniasza nie trzeba raczej przedstawiać. Był świetnym gitarzystą, autorem tekstów i członkiem Akademii Fonograficznej ZPAV. W 1985 r. powstał zespół Pudelsi, który kojarzy niemal każdy. Piosenki "Uważaj na niego" z albumu "Wolność słowa" śpiewali wszyscy.
Muzyk walczył z rzadkim typem nowotworu - chłoniakiem z komórek płaszcza. Od listopada 2019 do maja 2020 r. artysta poddawał się chemioterapii i immunoterapii. Przeszczepiono mu również szpik kostny. Wydawało się, że wszystko wraca do normy. Niestety. W sierpniu 2020 r. stan Andrzeja się pogorszył.
W grudniu siostra współzałożyciela Pudelsów poprosiła fanów o pomoc. Zorganizowała zrzutkę w serwisie Pomagam.pl. Andrzej Bieniasz trafił do szpitala. Okazało się, że koszt tygodniowej terapii lekiem, który nie jest w Polsce refundowany, wynosi 4 tys. złotych. "Dotychczas Püdel i Beata, jego żona, sami ponosili wysokie koszty rehabilitacji i na szczęście byli w stanie sfinansować pierwsze 3 tygodnie leczenia. Niestety pandemia i konieczność opieki nad Püdlem pozbawiły Beatę możliwości zarabiania i prowadzenia firmy" - pisała w oświadczeniu Iwona Dobrowolska.
Andrzej "Pudel" Bieniasz nie żyje. Jacek Królik żegna muzyka
Informację o śmierci Andrzeja "Pudla" Bieniasza potwierdził zespół, który opublikował na swoim facebookowym profilu przykrą wiadomość. Z samego rana wieść przekazał również Jacek Królik. "Z ogromną przykrością zawiadamiam, że Andrzej 'Pudel' Bieniasz odszedł dziś w nocy. Kompletnie nie wiem co powiedzieć. Za wcześnie, za szybko" - czytamy na instagramowym profilu muzyka.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
WP Gwiazdy poprosiło artystę o komentarz. Zapytaliśmy go, jak wspomina "Pudla". - Andrzej był przede wszystkim fantastycznym i wielobarwnym człowiekiem. Kochał gitarę, ale nie szukał w niej wirtuozerii. Patrzył na życie przez różowe okulary i z zaraźliwym optymizmem, niepozbawionym jednak krytyki wobec otaczającego świata - przyznał Jacek Królik. - Odszedł bardzo dobry muzyk i autor tekstów. Ale przede wszystkim pożegnaliśmy wspaniałego, lubianego, kochającego ludzi i zwierzęta, człowieka. Moja córka nazywała go "ten fajny wujek od kotków" - dodał muzyk.
Zobacz także: Kamil Sipowicz wyruszył w podróż śladami Kory