Anna Mucha latami starała się o kredyt. "Poczułam się dorosła, bo bank mnie uznał"
Aktorka pomimo świetnej sytuacji finansowej długo zabiegała o własne mieszkanie. Wyjaśniła przyczyny tej sytuacji.
Anna Mucha od lat nie schodzi z ekranów kin czy telewizorów. Obecnie gra w serialu "M jak miłość", jest jurorką w programie "Dance dance dance" , gra w teatrze i niedługo zobaczymy ją w filmie "Kogel Mogel 4".
Pomimo wielu zajęć nie zawsze kalendarz gwiazdy jest napięty. Mucha przyznaje, że decydując się na aktorstwo, wiedziała, że jest to bardzo niepewny zawód.
"Kogel-mogel 4". Anna Mucha uradowana wróciła na plan filmowy. "Jest absolutnie cudownie!"
- Widząc, jak wygląda życie aktorów, wiedziałam, że to nie jest życie, które dawałoby mi poczucie bezpieczeństwa. Wieczna gonitwa i niespełnienie. Niepokój, czy jestem wystarczająco dobra. Wyczekiwanie na głaski, na oklaski. Patrzenie na koleżanki, które z przepięknych kobiet stają się przezroczyste. I duża niepewność finansowa - powiedziała w rozmowie z "Wysokimi obcasami".
Gwiazda wyznała, że sama odczuła boleśnie odczuła skutki pracy bez etatu. Długo starała się o kredyt hipoteczny.
- Żaden z banków nie chciał mi udzielić kredytu na mieszkanie, bo byłam w grupie ryzyka - artystycznej, więc niepewnej. Przez lata wydeptywaliśmy ścieżki w bankach, walczyliśmy o to, m.in. z Munkiem Staszczykiem. Dopiero po latach poczułam się dorosła i odpowiedzialna, bo bank mnie uznał. Pasowana na kredytobiorcę. Dziś też nam nie chcą udzielić kredytów, bo COVID i nie zarabiamy - zdradziła.
Dziś jest właścicielką własnego lokum, w którym wychowuje dwójkę swoich dzieci: 9- letnią Stefanię i 6-letniego Teodora. W tym samym wywiadzie wyznała, że o mały włos nie zostałaby mamą.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Dawniej Anna Mucha była zaangażowana w politykę. Jako dwudziestolatka została radną Warszawy. Nie wspomina jednak dobrze tego okresu.
- Zachłysnęłam się polityką, która mnie szybko wypluła i obrzygała. Byłam najmłodszą radną Warszawy. (...) Były wybory na przewodniczącego komisji planowania przestrzennego i ochrony środowiska, ja byłam wiceprzewodniczącą. Zostałam nią rok wcześniej, bo byłam kwiatuszkiem, dodatkiem, świeżynką, ale się sprawdziłam. Więc byłam naturalną kandydatką. Wygrałam w klasycznym, tajnym głosowaniu. Ale zrobiła się wielka chryja, bo to stanowisko miało przypaść koalicjantowi. Wzięli mnie na bok i kazali zrezygnować z ambicji, bo rozbiję koalicję UW i SLD. Zarządzono głosowanie jawne i dyscyplinę partyjną. I przegrałam - wspomina.
Aktorka uznała, że reguły jakie obowiązują na castingach są bardziej przejrzyste niż zagrywki polityczne. Mimo że martwi się o przyszłość swoich dzieci nie zamierza wracać do polityki.