Artyści i ich emerytury. Polskie gwiazdy mają problem z zabezpieczeniem przyszłości
Uwielbiani, podziwiani, sławni. Gdy kończy się ich kariera, często zostają z niczym. Ich emerytury są bardzo niskie.
Rok temu Bogumiła Wander i Krzysztof Baranowski przyznali, że są bankrutami. Musieli sprzedać samochód. Planowali też sprzedać dom w Konstancinie i zamienić go na mniejsze, tańsze w utrzymaniu mieszkanie w Warszawie. Niektóre gwiazdy mają nieco mniej szczęścia i są zmuszone spędzić resztę swoich dni w domach opieki. Jednym z najbardziej znanych ośrodków jest Dom Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie.
Wesołe jest życie staruszka?
Na co dzień przebywa w nim mniej więcej 50 osób. Jest to optymalna liczba, która gwarantuje pensjonariuszom spokój i doskonałe warunki bytowe. Ośrodek został założony w 1928 r. Przez 90 lat istnienia mieszkało w nim wielu wybitnych artystów. Danuta Rinn, Irena Kwiatkowska to tylko kilka nazwisk. Zazwyczaj ich historie nie są tragiczne. Pobyt wśród przyjaciół i zapewniona profesjonalna opieka są dla nich gwarancją spokojnej starości. Niestety, czasem zdarzają się smutne historie, które wpływają na losy niektórych artystów. Było tak m.in. w przypadku Tadeusza Plucińskiego.
Zobacz także: 13. emerytura dla każdego seniora. "Kontrowersyjna decyzja"
Słynny playboy PRL-u przez większość swojego życia nie borykał się z poważnymi problemami zdrowotnymi, jednak po niefortunnym wypadku, do którego doszło we wrześniu 2016 r., wszystko się zmieniło.Tuż przed 90. urodzinami aktor złamał nogę w kolanie i chociaż początkowo nic nie zwiastowało długotrwałej kontuzji (Pluciński wsiadł do auta i samodzielnie dojechał do domu), to nie obyło się bez hospitalizacji.
Aktor przyjechał do Skolimowa z ośrodka rehabilitacyjnego pod Warszawą, w którym jeszcze niedawno przebywał. Początkowo chwalił sobie tamto miejsce, ale zaczęła doskwierać mu popularność. Wiele osób chciało z nim porozmawiać, zrobić sobie zdjęcie. Skutki wypadku odczuwa do dziś, więc przeprowadzka do Domu Artysty Weterana wydawała się najlepszym rozwiązaniem. Ma tam stałą opiekę, a najbliżsi odwiedzają go i zabierają na weekendy i święta.
W ośrodku mogą zamieszkać również znacznie młodsze osoby. W 2011 r. po załamaniu nerwowym trafiła do niego, wówczas 49-letnia, Anna Majcher. Aktorka była prawdziwą seksbombą lat 80. Grywała w popularnych filmach i serialach. Niestety, kiedy po latach romansu została porzucona przez swojego kochanka, przestała grywać i zniknęła z życia publicznego. Pomocną dłoń wyciągnął do niej ośrodek w Skolimowie.
Niektórzy artyści rezygnują z pobytu w Skolimowie. Było tak w przypadku Romana Kłosowskiego. Serialowy Maliniak po śmierci żony zaczął mieć problemy ze zdrowiem. Prawie całkowicie stracił wzrok. 89-letni aktor zdecydował się zamieszkać w domu opieki pod Łodzią, ponieważ trudno było mu sobie poradzić w samotności:
- Mogłem iść do Skolimowa, gdzie mam wielu kolegów, ale tutaj mam bliżej do dzieci, bo to niedaleko Łodzi, gdzie mieszkają. Teraz częściej mnie odwiedzają. Jest mi tu bardzo dobrze, dbają o mnie, mam rehabilitację. Bardzo mi się tu podoba. Wszyscy są tutaj bardzo serdeczni – mówił w rozmowie z "Super Expressem".
Kłosowski zmarł w czerwcu ubiegłego roku.
Wyśpiewaj sobie emeryturę
Problemem środowiska artystycznego są również niskie emerytury. Ogromna większość artystów nie jest zatrudniona na etacie. Pracują przede wszystkim jako wolni strzelcy, zazwyczaj na umowach śmieciowych. Kiedy chcą zakończyć swoją karierę, nagle okazuje się, że czeka ich niemiła niespodzianka.
Jerzy Połomski, który przez ponad 50 lat był jedną z największych gwiazd polskiej estrady, może liczyć na nieproporcjonalnie niską emeryturę do swoich zasług. Kiedy w latach 60. I 70. lansował takie przeboje jak "Cała sala śpiewa", czy "Bo z dziewczynami", nie myślał o zabezpieczeniu swojej przyszłości. Choć zapełniał sale koncertowe, a jego płyty rozchodziły się na pniu, nie mógł liczyć na uczciwe wynagrodzenie. Większość tantiem szło dla kompozytorów i autorów tekstów, nie było wówczas tantiem wykonawczych.
- Tak źle jeszcze nie było. Rozumiem, że "kryzys" i tak dalej, ale to jest często zbyt łatwe usprawiedliwienie. Jak to możliwe, że są w naszym kraju osoby, które dostają na starość 350 zł miesięcznie? Serce się kraje. Ja i tak mam szczęście, bo dostaję 1500 zł emerytury – mówił w jednym z wywiadów.
Trzy lata temu głośno było o wywiadzie Krzysztofa Cugowskiego, który przyznał, że jego świadczenie emerytalne wyniesie zaledwie 570 zł miesięcznie. Spotkał się ze sporą krytyką części środowiska oraz fanów. Muzyk dzięki występom z Budką Suflera dorobił się majątku, dodatkowo z samych tantiem zarabia kilkaset tysięcy zł rocznie. Niestety, niewielu artystów może pozwolić sobie na taki komfort. Spora część z nich dorabia na tzw. chałturach.
Na jakie emerytury mogą liczyć inni artyści, którzy największe sukcesy odnosili w latach 60., 70. I 80.? Piosenkarz Andrzej Rosiewicz inkasuje 590 zł, Ryszard Rynkowski otrzymuje od ZUS-u 1160 zł, na podobne pieniądze może liczyć również Beata Tyszkiewicz. Jak myślicie, państwo powinno bardziej zatroszczyć się o artystów, czy powinny ich obowiązywać takie same zasady jak każdego Kowalskiego?