Basia Kurdej-Szatan straciła pracę w TVP. Zarabiała krocie. Co teraz?
Barbara Kurdej-Szatan dopiero co straciła pracę w TVP, ale o zarobki raczej może być spokojna. Eksperci wróżyli jej wizerunkową porażkę, jednak aktorka wciąż świetnie sobie radzi.
Gdy Barbara Kurdej-Szatan opublikowała nagranie uderzające w pograniczników, wydawało się, że strzeliła sobie w kolano. Szczery, pełen emocji film odbił się w mediach szerokim echem. TVP, jako telewizja propagująca wartości mocno prawicowe, zareagowała natychmiast. Aktorka straciła pracę w "M jak miłość". Dobrze płatną pracę należy dodać (wg "Super Expressu" płacono jej około 5 tys. zł za dzień zdjęciowy, inne media donosiły nawet o stawce 8 tys. zł). Co teraz? Na czym zarabia?
- Nie jestem bezrobotna, muszę rozczarować niektórych. Mam cały czas jakieś zdjęcia, mam spektakle i dwójkę dzieci, więc też jestem matką na prawie pełen etat - mówiła gwiazda w rozmowie z Plejadą. Serial był tylko jednym ze źródeł dochodu Kurdej-Szatan. Co ciekawe, aktorka na planie nie spędzała ostatnio za wiele czasu, więc utrata pracy nie była aż tak bolesna.
- "M jak miłość" to był jeden z moich projektów. Poza tym nie pochłaniał dużo mojego czasu, bo to było kilka dni w miesiącu. Ostatnie miesiące nie było mnie na planie na moją prośbę, dlatego że kręciłam program "Twoja twarz brzmi znajomo", kręciłam film i jeszcze miałam premierę spektaklu w reżyserii Artura Barcisia. Miałam tak napięty grafik, że poprosiłam o kolejną przerwę, bo pierwsza była, gdy byłam w ciąży. Miałam wracać niebawem, ale już nie wrócę jak wiemy - wyjaśniła.
Kurdej-Szatan twardo stąpa po ziemi. Zdarzało jej się już poczuć, co to znaczy brak pieniędzy. Ale ostatecznie zawsze udawało jej się wykaraskać z kłopotów finansowych.
- Nawet gdy byłam na minusie, a byłam na minusie naprawdę często, miałam tak, że jak pieniądze mi się kończyły, to wiedziałam, że i tak zaraz się skądś znajdą. Może dlatego, że ja się nie poddaję, bo wiem, że można się realizować na różne sposoby i w różnych miejscach - opowiadała.
Trwa ładowanie wpisu: instagram