Beata Tadla: Polacy nie pozwolą Owsiakowi odejść
Historia zawodowa Beaty Tadli rozpoczęła się od pierwszego finału WOŚP. Dokładnie 27 lat temu zrealizowała swój pierwszy reportaż, którego bohaterem był właśnie Owsiak. Historia zatoczyła koło i teraz nową pracę w Radiu Zet także rozpoczęła w audycji z Jurkiem.
Podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dźgnięty nożem został Paweł Adamowicz. Prezydent Gdańska zmarł dzień później w szpitalu. Obwiniany o całą sytuację Jurek Owsiak, zrezygnował z kierowania Fundacją. Tym samym WOŚP już zawsze będzie kojarzył się z tragedią.
Jednak Jurek nie jest sam. Murem za nim stają gwiazdy, politycy i zwykli ludzie, którzy wierzą w moc jego dobra.
W przeddzień 27. finału WOŚP Beata Tadla spotkała się z Jurkiem podczas pierwszego dyżuru w nowej pracy. Po 15 latach przerwy wróciła do radia i swoją autorską audycję w Radiu ZET "To właśnie weekend", tak jak przed laty w swojej pierwszej pracy, także poświęciła finałowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Teraz, kilka dni po tragicznych zdarzeniach, dziennikarka w rozmowie z Wirtualną Polską nie ma wątpliwości, że teraz to Jurek potrzebuje wsparcia i siły od ludzi.
- Tego jednego dnia, w czasie finału WOŚP, dowiadujemy się, jak wiele dobra w nas jest. To Jurek jest twarzą tego dobra. Obiecał grać dłużej niż ma istnieć świat, a obietnic się dotrzymuje. Ludzie nie pozwolą zabrać sobie kolejnej wartości. Nie dadzą złu wygrać - mówiła nam dziennikarka.
Beata Tadla odniosła się także do tragicznego wydarzenia w Gdańsku. Według niej pewnym jest, że kolejne finały WOŚP-u nigdy już nie będą tak radosne, jak dawniej.
- Wiem, że finały WOŚP już zawsze będą naznaczone piętnem straszliwej tragedii, koszmarnej śmierci Pawła Adamowicza, ale właśnie dla niego nie warto oddać nienawiści tak ważnego symbolu. Jurek jest symbolem dobra. Koniec. Kropka - zakończyła stanowczo dziennikarka.