Bob Dylan jest oskarżony o pedofilię. Wspomnienia innej modelki mogą go pogrążyć
W połowie sierpnia do sądu w Nowym Jorku wpłynął pozew przeciwko Bobowi Dylanowi. Anonimowa kobieta twierdzi, że gdy miała 12 lat, stała się ofiarą dwa razy starszego muzyka. Do wstrząsających wydarzeń miało dojść w 1965 r., ale jak przypominają zagraniczne media, Dylan już wcześniej miał przejawiać zainteresowania dużo młodszymi od siebie dziewczynkami.
Rzekoma ofiara Dylana pochodzi z Connecticut i ma dziś 67 lat. W pozwie przeciwko muzykowi i laureatowi literackiego Nobla oświadczyła, że w wieku 12 lat trafiła w niewyjaśnionych okolicznościach do jego nowojorskiego apartamentu w Chelsea Hotel. Miało tam dojść do "pobicia, napaści, zadawania cierpienia emocjonalnego i uwięzienie".
Zgodnie z treścią pozwu Dylan "zaczął przygotowywać ją do seksu, wykorzystując swoją sławę do zdobycia zaufania i sprawowania nad nią kontroli w ramach planu wykorzystywania seksualnego i molestowania jej".
Rzekoma ofiara twierdzi, że gwiazdor "obniżał jej zahamowania, nawiązując więź emocjonalną", a także podając jej alkohol i narkotyki. Podobno groził jej też przemocą fizyczną w celu wykorzystywania seksualnego. Dylan poprzez swojego prawnika wszystkiemu zaprzeczył, twierdząc, że "56-letni zarzut jest nieprawdziwy i będziemy się stanowczo bronić".
Magdalena Różczka o seksizmie w branży filmowej. "Miałyśmy być tylko grzecznymi dziewczynkami"
W kontekście sierpniowego pozwu brytyjski "Daily Mail" przypomniał inną sprawę sprzed lat, która może mieć negatywny wpływ na obecną sytuację Dylana. Chodzi o wspomnienia Catherine James, która w 2007 r. wydała książkę "Dandelion: Memoir of a Free Spirit". Była modelka opisała w niej, że była molestowana seksualnie przez właściciela nocnego klubu, który zapoznał ją później z Bobem Dylanem. James miała 13 lat, a Dylan 24, gdy połączyła ich niezwykła relacja. Muzyk zabierał ją na spacery po plaży i do nocnych klubów.
Była modelka stanowczo podkreśliła, że te spotkania nie miały z jego strony "podtekstów romantycznych" i nie doszło do żadnego molestowania. "Wierzę, że polubił mnie ze względu na moją niezwykłą historię i trudną sytuację" – pisała James, która była wtedy nastoletnią sierotą. Nie wiadomo, czy wątek Catherine James zostanie wykorzystany w nowojorskim sądzie. Cała sytuacja nie wygląda jednak dobrze w kontekście zarzutu, że dwudziestoletni Bob Dylan lubił się otaczać nieletnimi dziewczynkami.