Bosacka kontra Lewandowski i wojna o śmieciowe jedzenie. Ładocha: bycie autorytetem niesie za sobą odpowiedzialność
Katarzyna Bosacka nie przebierała w słowach komentują zachowanie sportowców – w tym Lewandowskiego – którzy reklamują śmieciowe jedzenie i energetyki. – Obłuda i zakłamanie – mówi Bosacka w rozmowie z WP Gwiazdy. Zapytaliśmy, co na to druga strona.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Kilka tygodni temu zakończyły się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. W sieci niedługo po jednym z przegranych meczów Polski pojawił się krótki wpis Katarzyny Bosackiej, prowadzącej program "Wiem co jem”. Żartobliwie skomentowała: "A nie mówiłam? Napój energetyczny Turbogrosik wykończył Grosika, chipsy Lays Błaszczykowskiego, a parówki Nawałkę. Trzeba było jeść zdrowo". Komentarze posypały się w kilka minut, a post Bosackiej szybko stał się hitem internetu.
Za tym żartem stało jednak poważniejsze przesłanie. Sportowcy reklamujący śmieciowe jedzenie. Bosacka nie odpuściła. W rozmowie z WP Gwiazdy ostro wypowiedziała się szczególnie o Robercie Lewandowskim.
- Mam w sobie odwagę, żeby powiedzieć jasno i prosto, że nad dietą tych ludzi czuwa sztab dietetyków. Nie wyobrażam sobie, żeby którykolwiek z nich miał przyzwolenie we własnej diecie na napoje energetyzujące czy śmieciowe jedzenie. Jednak jeśli zjemy coś takiego od czasu do czasu, nic się w sumie nie stanie – powiedziała.
I dodała: Mój syn poprosił, abym na mecz Polski z Senegalem kupiła mu chipsy. Kupiłam mu chipsy naturalne, ale u nas w domu też zdarzają się takie rzeczy. Uważam, że napoje gazowane są elementem dzieciństwa. To nie jest tak, że tego kompletnie nie ma w moim domu. Natomiast to, w jaki sposób sportowcy reklamują śmieciowe jedzenie, jest obłudą i zakłamaniem, bo im tego nie wolno konsumować.
Autorytet to odpowiedzialność
O komentarz do tej "wojny na diety" poprosiliśmy m.in. Darię Ładochę. Gwiazda TVN jest przede wszystkim trenerem kulinarnym i ekspertem z dziedziny żywienia dzieci i zdrowej kuchni dla dorosłych.
- Nikt nie lubi być oceniany. Ani sportowcy, ani dietetycy ani ludzie, którzy wnieśli w rozwój świadomości Polaków dużo dobrego. Każdy ma coś za uszami i każdego można rzucić na tapetę. Zarówno pod kątem przekonań, wartości jak i wyglądu – przyznaje.
Podkreśla też, że bycie autorytetem w danej dziedzinie niesie za sobą odpowiedzialność, "by być przewodnikiem pewnych idei i ciągnąć za sobą tłum zarówno pod kątem wyborów, jak i wizerunku".
- Nie każdy jednak chce być autorytetem i ja to rozumiem. Ponadto jest tak, że każdy z nas ma inny kod metaboliczny i coś co służy jednej osobie, może szkodzić drugiej. Nie ma jednej obowiązującej diety dla każdego. Gdyby tak było wszyscy byśmy byli zdrowi i szczęśliwi - komentuje.
I dodaje: - Śmieciowego jedzenia ja reklamować nie będę, ale nie czuję się upoważniona, by oceniać w tym temacie innych. I tak każdy Polak ma prawo wyboru, czy zje chipsy czy też nie - niezależnie od tego czy będą reklamowane.
O komentarz poprosiliśmy też współpracowników Roberta i Anny Lewandowskich. Do chwili publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Sprawy postanowili bronić ci, których słowa Bosackiej również dotyczy, czyli marka Oshee. To właśnie te napoje energetyczne reklamuje piłkarz.
- Zaprezentowany przez nas niedawno napój sportowy o właściwościach izotonicznych to produkt, z którego jesteśmy szczególnie dumni. Jego skład opiera się wyłącznie na 4 składnikach: wodzie ze szczyptą soli i cukru trzcinowego oraz naturalnych sokach owocowych. Zachowując pożądane działanie, napój nie posiada sztucznych barwników, konserwantów, sztucznych aromatów, słodzików, substancji konserwujących, aspartamu i acesulfamu K czy syropu glukozowo-fruktozowego – mówi WP rzecznik marki, Agnieszka Supińska.
Podkreśla, że produkt został stworzony z myślą o osobach aktywnych, które intensywnie ćwiczą na co dzień i potrzebują uzupełnienia niezbędnych składników. Tylko czy reklama i produkt właśnie tak będą odbierane przez widzów? Zdaje się, że to właśnie temu sprzeciwia się Bosacka. Energetyk energetykowi nierówny. Ale w świadomości konsumenta zostaje obrazek wysportowanego gwiazdora, który pije taki napój. Marka nie zawsze jest zapamiętana. Tego, że sportowcy piją izotoniki i nie jest to obłudą, broni dietetyk Bartłomiej Pomorski.
- *Podczas intensywnego, forsownego treningu, zwłaszcza takiego, jaki prowadzi Robert Lewandowski, zawsze trzeba pamiętać o odpowiednim nawodnieniu, ale także o dostarczaniu energii oraz traconych wraz z potem elektrolitów. *Według najnowszych rekomendacji żywieniowych dla sportowców, w przypadku ćwiczeń trwających ponad 75 minut spożycie łatwo przyswajalnych węglowodanów, w tym cukru trzcinowego, jest zalecane, ponieważ pozwala utrzymać wysoką intensywność treningu i zapobiega wyczerpaniu zapasów tego składnika w organizmie. Ponadto podczas intensywnych ćwiczeń dodatek soli uzupełnia sód, który tracony jest wraz z potem w największej ilości spośród wszystkich składników mineralnych – mówi WP ekspert Akademii Dietetyki Sportowej.
I dodaje: - Dlatego osoby, które intensywnie ćwiczą, mogą wybierać napoje izotoniczne i sportowe jako odpowiednie źródło energii oraz składników mineralnych. Decydując się na napój sportowy dla siebie zawsze warto zwrócić uwagę na skład. Im krótszy, tym lepszy. Woda, sok owocowy i szczypta soli oraz cukru trzcinowego to wszystko czego potrzebujemy - kontynuuje dietetyk z ADS.
Zobacz też: Bosacka o Lewandowskim: "Gwiazdy na tym poziomie mogą wybierać!"
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.