Doda wygrała proces o kredyt we frankach. Ale to nie koniec. Prawnik zdradza szczegóły
Doda już się cieszy, ale to jeszcze nie koniec sprawy. Choć Rabczewska dała znać, że wygrała proces z bankiem (poszło o kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich), teraz musi czekać na ruch drugiej strony sporu.
Doda na swoim instagramowym profilu poinformowała o końcu udręki, jakim był proces dotyczący kredytu mieszkaniowego oraz samo spłacanie zadłużenia, które zamiast maleć, rosło z miesiąca na miesiąc. "Wczoraj opadłam na podłogę windy i zaczęłam płakać... ze szczęścia" - napisała gwiazda. W poście ujawniła, że kwota jej zobowiązania w ostatnich latach ze względu na różnice kursowe wzrosła aż dwukrotnie, choć raty w wysokości kilkunastu tysięcy zł były regularnie płacone przez ostatnie 13 lat.
Proces trwał aż 5 lat. Doda wytłumaczyła, że zaufała pracownikom banku, a ci zachowali się wobec niej nieuczciwie: "Nie poinformowano mnie o ryzyku walutowym ani o niebezpiecznych dla mnie mechanizmach kredytowych powodujących, że dług może wzrastać w sposób nieograniczony".
"Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku ustalił, że moja UMOWA JEST NIEWAŻNA w całości i doczekałam się sprawiedliwego wyroku, za który dziękuję z całego serca ja i cała moja rodzina" - dodała gwiazda.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Teraz na jaw wychodzą szczegóły procesu, o których wspomniał pełnomocnik Rabczewskiej.
- I przed procesem, i w trakcie procesu pani Dorota chciała porozumieć się z bankiem po to, by nie dopuszczać do rozstrzygnięcia sprawy wyrokiem. Bank chęci takiego porozumienia nie wyrażał, twardo stał przy swoim, odrzucał propozycję zawarcia ugody, uznawał powództwo za całkowicie bezzasadne. I spotkała go kara w postaci tego wyroku – powiedział radca prawny Radosław Górski w rozmowie z PAP.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Wyrok oznacza tyle, że jeśli tylko się uprawomocni, to umowa, którą zawarła pani Rabczewska z bankiem zostanie uznana za nieważną. Konsekwencją najpoważniejszą dla banku i najbardziej korzystną dla kredytobiorcy takiego jak pani Rabczewska, ale też każdego innego frankowicza, jest to, że w związku z nieważnością umowy kredytu, do rozliczenia z bankiem pozostaje tylko różnica między tym, co bank w złotówkach swego czasu zapłacił kredytobiorcy, a sumą wszystkim wpłat kredytobiorcy na rzecz banku. Czyli nie ma już żadnych franków, ubezpieczeń, oprocentowań, żadnych nieuczciwych często postanowień - zwracamy sobie tylko tę różnicę. Umowy nie ma, hipoteki nie ma, kredytu nie ma. Nie ma problemów - tłumaczył.
Radca dodał, że bank może złożyć wniosek o uzasadnienie, może też wnosić o apelację, a więc odwołać się od wyroku. Jeśli dojdzie do tego ostatniego, wyrok może ulec zmianie. Doda doskonale zdaje sobie z tego sprawę, jednak jest dobrej myśli. "Zatem jeszcze rok będę przepłacać" - napisała w komentarzach do własnego postu.