Doda zwraca się do sądu: "Komuś jest na rękę męczenie mnie tyle czasu"
Konflikt Dody z Emilem Haidarem prędko się nie skończy. Gwiazda podejrzewa, ze jej były partner przekupił funkcjonariuszy, by pociągnąć ją na dno. Teraz apeluje do sadu.
Ostatnio informowaliśmy, że na temat Dody pojawił się artykuł "Kto chce zniszczyć Dodę?". Dotyczył on nieprawidłowości, do których miało dojść przy procesach z udziałem gwiazdy. Po publikacji materiału w sieci rozpętała się burza. Tekst wstrząsnął artystką.
- Cały artykuł z szokującymi dowodami na naruszenie zasad uczciwego procesu i prowadzenie sprawy do tej pory rozgryźli dziennikarze śledczy. Jestem roztrzęsiona i od wczoraj nie mogę dojść do siebie. Czy można skorumpować funkcjonariusza policji i prokuratorkę? - pisała w sieci oburzona piosenkarka. Zaistniałą sytuacją przejęła się tak bardzo, że podejrzewała u siebie stan przedzawałowy.
Okazało się policjant, że prowadzący śledztwo w sprawie Dody (dotyczącego rzekomego szantażu), mecenas Haidara i pani prokurator skarżąca Dodę dobrze się znają. Komenda społeczna nie widzi jednak w tej sytuacji powiązań.
„Nie doszło w tym przypadku do konfliktu interesów. Nie ma w tym przypadku także mowy o naruszeniu zasad etyki zawodowej”… – napisał przedstawiciel komendy w mailu do "Super Expressu".
Doda z bezsilności rozkłada już ręce.
– Sąd nie jest, mam nadzieję, powiązany z tą kliką i spojrzy na to obiektywnym okiem. Pani prokurator z premedytacją wysyłała półtora roku (!!!) do sądu swoje podsumowanie. Gdyby zrobiła to od razu, bylibyśmy już po wszystkim, ale najwidoczniej komuś jest na rękę męczenie mnie tyle czasu – powiedziała w rozmowie z tabloidem.
Myślicie, że sytuacja się wyjaśni?